* Perspektywa Emmy
Timbaland ft. One Republic - Apologize
Wyszła z biura na jedną z ruchliwszych ulic Londynu. Skierowała się na przystanek autobusowy, rozmyślając o wielkim przełomie w jej pracy zawodowej, który miał miejsce parę godzin temu. Miała nadzieję, że szef przeniesie ją do działu reklamy.
"Nadzieja matką głupich, lecz każda matka kocha swoje dzieci."-pomyślała.
Nagle poczuła krople wody na policzku. Uniosła głowę i spojrzała w niebo.
Zapowiadało się na prawdziwą londyńską ulewę. Zaczęła biec w stronę przystanku. Szybko wsiadła do autobusu i rozejrzała się czy czasem nie ma gdzieś wolnego miejsca. Na szczęście takowe było, koło jakieś nastolatki. Nie wyglądała ona sympatycznie. Miała na sobie glany, bransoletkę z ćwiekami na ręku jak i na szyi. Za mocny makijaż i złowroga mina sprawiały, że można by wziąć tą młodą osobę za gburowatego, styranego życiem człowieka, który nie za bardzo cieszy się ze swojego życia. Usiadła, a dziewczyna obok obrzuciła ją dziwnym spojrzeniem. Zignorowała to. Nic nie zepsuje jej dzisiaj dobrego humoru.
***
Przekręciła klucz w drzwiach do swojego małego, przytulnego gniazdka. Poszła do kuchni i położyła zakupy na blacie. Ściągnęła płaszcz, powiesiła go na wieszaku i podeszła do klatki, w której leżał Baks, chomik.
Gdy jej przyjaciółka Emelie wyjeżdżała do Francji podarowała jej go, by przypominała sobie, że gdzieś tam daleko ma przyjaciół. Nie rozmawiały codziennie.Co najwyżej raz w tygodniu.
Można przyjaźnić się głupio- mówić sobie o wszystkim, o tym co się widziało, czego to się nie robiło. Najdrobniejsze szczegóły swojego życia. Ale można też przyjaźnić się mądrze tzn. mówić sobie tylko to co konieczne i zostawiać dla siebie pewne nieistotne sprawy, które nie są przydatne tej drugiej osobie. One przyjaźniły się na ten drugi sposób.
Nakarmiła Baksa i pogłaskała go po miękkim futerku.
Nagle zachciało jej się zrobić coś szalonego. Tylko nie miała pomysłu co. Podeszła do starego gramofonu, który odziedziczyła po rodzicach. Położyła na nim płytę winylową z piosenkami Anny German, którą jej matka przywiozła z Polski. Ojczysty język rodzicielki był piękny, lecz bardzo trudny. Lubiła piosenki tej wokalistki. Miała głos jak anioł. Nucąc zabrała się za robienie naleśników. Jej tata powtarzał, że jest najlepszą kucharką na świecie. Na wspomnienie rodziców starła spod oka pojedynczą łzę, która spłynęła jej po policzku i pomyślała, że jej rodzice byliby z niej dumni, gdyby wiedzieli jak sobie radzi bez nich. Przynajmniej taką miała nadzieję.
***
James Morrison ft. Nelly Furtado - Broken Springs
Wtorek.
Siedziała za swoim biurkiem z plikiem kartek, które musiała wypełnić w związku w teledyskiem chłopaków. Trzeba było przeprowadzić casting, na blondynę do teledysku oraz innych ludzi. Zająć się kostiumami, znaleźć właściwe miejsca do kręcenia. Miała dużo pracy, podobało jej się to. W końcu dostała zadanie, w którym mogła się w pełni zrealizować. Z uśmiechem na ustach zaczęła wykonywać swoją pracę.
Po trzech godzinach harówki przerwał jej głos wydobywający się z intercomu:
-Houston, prosimy Cię do konferencyjnej. Najlepiej natychmiast.-głos szefa był radosny. Pewnie jeszcze bardziej niż Emma cieszył się z nowego projektu i pieniędzy.
Weszła do sali, skinęła zgromadzonym głową na powitanie i zasiadła na krześle niedaleko prezesa.
-Dobrze, że tak szybko przyszłaś. Wczoraj nasi prawnicy spisali umowę i mam nadzieję, że jej warunki będą wam odpowiadać.- rozdał im białe teczki z logo firmy.-Dobrze by było jeśli byśmy dzisiaj ją podpisali i szybko wzięli się do pracy.
Chłopcy zaczęli czytać umowę, co chwila wymieniając się cichymi uwagami.
Emma stwierdziła, że Max wygląda dzisiaj jeszcze bardziej przystojnie niż wczoraj. Biała koszulka eksponowała jego umięśnioną klatkę piersiową, a czarna, skórzana kurtka dodawałaby mu groźniejszego wyglądu, gdyby nie szeroki uśmiech, który rozświetlał jego twarz. Niebieskie tęczówki hipnotyzowały.
Mężczyzna chyba poczuł jej wzrok na sobie, bo podniósł głowę znad kartek i uśmiechnął się jeszcze szerzej, jakby to mogłoby być możliwe. Speszona odwróciła wzrok.
Gdy podpisali umowę głos ponownie zabrał pan McPhie:
-Jeśli mamy już wszystko podpisane, to...-zwrócił się do blondynki.- Houston zrobiłaś coś w stronę tego, by zacząć pracę nad teledyskiem?
-Tak. Rozesłałam info na temat castingu do roli blondynki i innych gości. Odbędzie się on w czwartek o 13.00. Załatwiłam jeszcze budynek, w którym miałaby być uwięziona dziewczyna. Jest on niedaleko rzeki, więc ten problem też jest rozwiązany. No i załatwiłam też miejsce, w którym mogłaby się odbyć ta impreza. Aha, chłopcy muszą iść jeszcze do naszych kostiumologów, załatwiłam im przymiarki i takie tam... To chyba już wszystko.
Po minie jej pracodawcy było widać,że był pod wrażeniem.
-Brawo Houston. Takich ludzi tutaj potrzebujemy.-zwrócił się do reszty- To może teraz Houston zaprowadzi was na przymiarkę?
Pokiwali głowami i wstali z miejsca ruszają ku wyjściu.
Też chciała już wstać, lecz zatrzymał ją ledwo słyszalny szept szefa.
-Trochę mi głupio zwracać się do Ciebie cały czas 'Houston', ale Twoje imię wyleciało mi z głowy...
-Emma.- powiedziała, lekko uśmiechają się do szefa.
-Emmo, cieszę się, że pracujesz w naszej firmie.
-Ja również.
Gdy wyszła z sali konferencyjnej zobaczyła chłopaków, którzy opierali się o ścianę.
Skinęła na nich ręką, by szli za nią.
Nie odwracała się, lecz słyszała ich ciche rozmowy:
-Fajna jest. Taka mądra.
-Masz rację...
-Nadal się zastanawiam jak to jest całować się z robokopem...
Usłyszała cichy plask. Zapewne Nathan dostał od kogoś po głowie.
-Zachowujesz się jak dureń.
-Ale to naprawdę...
-Zamknij się.
Chwilę szli w milczeniu. Ciszę przerwał full cap:
- A ten casting ? My też będziemy na nim obecni ?
-Oczywiście.-odparła, nie odwracając się.
-To dobrze. Musimy wybrać naprawdę ładną dziewczynę...
-A jakiego jesteś wzrostu? Bo głupio by wyglądało, jeśli byłaby od Ciebie wyższa. Jeszcze te szpilki...- rzuciła przez ramię. Chciała mu się odgryźć za tego robokopa.
Chłopcy zaczęli się śmiać.
-Dobra jesteś.- usłyszała głos, który z pewnością należał do Max'a.
Gdy, w końcu doszli do pomieszczenia, w którym zajmowano się kostiumami chłopcy zaczęli po nim biegać wygłupiając się z manekinami i innymi rzeczami, które tam były.
"Jak dzieci"-pomyślała.
Jednak po 3 minutach ich wybryków zirytowało ją to, dlatego zawołała:
- Dorośli faceci, a zachowują się jak przedszkolaki. Uspokójcie się i chodźcie na przymiarkę.
Wyszli z pomieszczenia z uśmiechem. Każdemu z osobna dopasowano odpowiednie stroje. Emma odprowadziła ich do wyjścia. Pożegnali się. Chłopcy ruszyli w stronę czarnego samochodu.
Nagle Max odwrócił się i zapytał:
-Byłaby szansa na to byśmy poszli na kawę ?
Blondynka uśmiechnęła się i odpowiedziała:
-Moim zdaniem Baksowi by to się nie spodobało.- odwróciła się, weszła do budynku i zaczęła się histerycznie śmiać, lecz nagle spoważniała. Nie lubiła nikogo okłamywać, ale przecież skąd mógł się dowiedzieć, że kłamię?
* Perspektywa Max'a
-Uuuu... Dała ci kosza.- Nathan zaczął się śmiać z kolegi.
Max obrzucił go gniewny spojrzeniem. Natychmiast zamilkł.
Tom poklepał łysolka po plecach nic nie mówiąc.
Wsiedli do samochodu już bez żadnych komentarzy.
Zaczął się zastanawiać jaki facet może mieć na imię Baks? Przecież to niedorzeczne!
***********************************************************
Z góry PRZEPRASZAM. Zepsuł mi się komputer i dopiero dzisiaj miałam dostęp do innego. I PRZEPRASZAM, że teraz na bieżąco nie będę komentować waszych blogów.. Nadrobię to.
Jeszcze raz PRZEPRASZAM.
We WTOREK następny !!!
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
-Alejandra, ogarnij się ! Co Ty wypisujesz?!