Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 4

* Perspektywa Tom'a

Ron Pope - A Drop In The Ocean

Robiąc pompki przypomniał sobie o przyjacielu, który chodził smutny, od jakiegoś czasu. Wtedy,gdy Emma dała mu kosza wyraźnie zmarkotniał. Zastanawiał się dlaczego, aż tak wpłynęły na niego słowa blondynki. 
Tom pomyślał, że Max mógłby się zakochać. Ale żeby, aż tak szybko? To nie było możliwe.
Nie wierzył w miłość. Pewne zdarzenia, które działy się w jego życiu, dały mu podstawę żeby myśleć, że jej nie ma. Lecz, gdy patrzy na zakochanych przyjaciół powoli uświadamia sobie, że jednak może istnieć. Tylko on na nią nie zasłużył. 
Zaprzestał ćwiczeń i popatrzył na łysego. Siedział na sofie, zgarbiony z butelką piwa w ręce. 
Usiadł obok niego i zaczął wpatrywać się w jeden punkt na ścianie.
-Ma chłopaka.- przerwał ciszę Max.
-Kto?
-Ona...to znaczy Emma.-wyjaśnił.-Baks'a... Jak ktoś może dać swojemu dziecku na imię tak jak królikowi z bajki?!
-Nie wiem.-stwierdził.-Zakochałeś się?-spytał spokojnie.
-Skąd wiesz?
-Obserwowałem Cię, gdy na nią patrzyłeś... A poza tym znam Cię na tyle długo, że umiem zgadnąć, kiedy jesteś zakochany, a kiedy po prostu zauroczony...
-Gdy ją zobaczyłem, nie mogłem przestać o niej myśleć. Jej blond włosy związane w kucyk, który wdzięcznie podskakuje przy każdym jej ruchu... Tak, zakochałem się... Ale to nie ma sensu, ona ma tego... Baks'a.
-Przestań, jeszcze wszystko może się ułożyć. Zobaczysz. -szybko zmienił temat-Idziemy do tych debili na dole? Zaraz będzie mecz.
Max ze spuszczoną głową zszedł na dół. 
Tom pomyślał, że przyjaciel wpadł po uszy.
I raczej szybko się z tego nie wygrzebie.

* Perspektywa Emmy

Poniedziałek.
Na razie wszystko szło jak po maśle. Prawie wszystko miała dopięte na ostatni guzik. Zadzwoniła do Sivy, bo tylko on wydawał się najbardziej rozgarnięty, by przekazał chłopakom, że w piątek o godzinie 5:30, mają przyjechać na wskazane miejsce, by zacząć kręcić teledysk.
- O 5:30 po południu, tak?-spytał głosem pełnym nadziei.
-Nie. Rano. Musicie spiąć tyłki i przyjechać. Bardzo was o to proszę. I pamiętajcie, żeby przeczytać scenariusze. 
-Dobrze mamo. Do widzenia.
-Do widzenia.

***

Gdy wracała z pracy zaczęło padać, dlatego otwierając drzwi swojego małego mieszkanka była przemoczona do suchej nitki. 
Ściągając mokry płaszcz pomyślała o pewnym mężczyźnie spotkanym tydzień temu. Przypomniała sobie jego żarliwe spojrzenie, którym co chwilę się jej przyglądał. 
Nie chciała  go okłamać. Jeszcze w tak głupi sposób, wymyślając sobie chłopaka, który nosił imię jej chomika. 
Zawsze brzydziła się kłamstwem, ale teraz coś ją opętało...
Dlaczego chciał się z nią umówić ? Przecież nie należała do jego ligi! Była zwykłą sekretarką, za to on był piosenkarzem, bożyszczem nastolatek. 
Nie pasowaliby do siebie... 
Po co ona o tym myśli ?Niedługo skończą współpracę, zapomną o sobie. 
To głupio robić sobie nadzieję na rzeczy, które i tak nie będą miały miejsca.
Pokręciła głową, jakby chciała odgonić myśli.
Starając się nie myśleć już o niczym, zabrała się za układanie nowo kupionych książek, które znalazła w antykwariacie, na półki.
Zapowiadała się długa noc...

***********************************************************
Filozoficzny rozdział 4. Historia powoli nabiera tempa. Mam nadzieję, że się wam podoba...
Chciałam jeszcze podziękować wszystkim za to, że to komentują i czytają. To miłe, gdy ktoś zostawia ślad po sobie. I dziękuje moim znajomym, którzy muszą znosić moje ciągłe gadanie...:)
Za tydzień następny!

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ




wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 3

* Perspektywa Emmy

Angus & Julie Stone - Big Jet Plane

W środę załatwiła psa, który miał grać w teledysku. Był to miły, brązowy buldog* o imieniu Boriss. Porozmawiała z Ethan'em, żeby ustalić "scenariusz" teledysku. 
W czwartek rano miała go już na biurku. Jak na razie wszystko szło gładko. 
O 12.00 weszła do pomieszczenia, w którym miał się odbyć casting do teledysku. Zasiadła za długim stołem, otworzyła torebkę i zaczęła czytać książkę, czekając przy tym na chłopaków. 
Tak bardzo była pogrążona w świecie Jace'a i Clary*, że nie usłyszała otwierających się drzwi. 
Chłopcy widząc to zaprzestali rozmów i zaczęli się skradać do niczego nieświadomej dziewczyny.
Ktoś stanął za nią i przykrył jej oczy dłońmi. Emma pisnęła wystraszona. 
- Zgadnij kto to?- usłyszała szept koło ucha. Był to męski, zmysłowy głos. Jego oddech pieścił jej szyję... Nagle uświadomiła sobie, że to Nathan. Tylko on jest na tyle głupi, żeby robić sobie żarty z niczego nieświadomych ludzi.
Złapała go za ręce i szybko odepchnęła.
-Nie wiedziałam, że jesteś aż tak głupi Nathan! Chcesz, żebym dostała zawału!?
Gdy się odwróciła, zobaczyła, że to jednak nie był to Nath, tylko Max. 
Świdrował ją wzrokiem. 
- No, no. Czyżbyś o mnie śniła czy po prostu cały czas o mnie myślisz?- zaśmiał się full cap, zwracając przy tym jej uwagę.
-Chciałbyś.-syknęła.
Spojrzała na zegarek. Za niecałe 3 minuty miał się zacząć casting.
-Proszę was o zero wygłupów. Siadajcie już, bo zaraz zaczynamy.-rzuciła chłodno. 
Wykonali jej polecenie.
 Zaczął się casting. 
Minęło pół godziny, a nie znaleźli jeszcze dziewczyny do teledysku. 
Nathan'owi albo się nie podobała, albo miała za duże zęby, albo coś innego... 
Szału można było z nim dostać. 
-Została ostatnia dziewczyna, jeśli i ona Ci się nie spodoba, to już nie wiem...
-Zawsze Ty możesz nią zagrać.- powiedział miękko, patrząc dziewczynie w oczy i przejeżdżając językiem po górnych zębach. 
Przewróciła oczami, miała już coś powiedzieć, gdy nagle otworzyły się drzwi.
Do pomieszczenia weszła dziewczyna. Blondynka o pięknych oczach. Gdy się uśmiechnęła, w jej policzkach ukazały się dołeczki. Była śliczna. 
Emma spojrzała na Nath'a. Chłopak patrzył na kandydatkę wytrzeszczonymi oczami. Przełknął głośno ślinę i powiedział z wyraźnym trudem:
-Przechodzisz dalej.
Popatrzyła na resztę The Wanted. Chłopcy też wlepiali w nią wzrok, lecz nie z taką żarliwością jak full cap.
-Mężczyźni..- mruknęła, a dodała już głośniej zwracając się do dziewczyny.- Spodobałaś się chłopcom. A na dodatek jesteś piękna. Uważamy, razem z Nathanem i resztą, że się nadajesz do tej roli. Grałaś już kiedyś w teledysku?
-Tak.
-To świetnie. W teledysku będziesz musiała pocałować Nathan'a... Czy nie będzie Ci to przeszkadzać?
-Oczywiście, że nie. Jestem aktorką. Grałam różne rolę, więc i tej podołam. Nie będzie przecież tak strasznie.-powiedziała rzeczowym tonem.
"Obyś się nie zdziwiła"-pomyślała.
-Świetnie, chodźmy omówić szczegóły.-wstała, zwróciła się do chłopaków.- Macie już wolne, możecie iść. Jutro zadzwonię do was, kiedy miałoby się odbyć kręcenie teledysku... I dobrze by było, gdyby jeden z was poszedłby ze mną. Dałabym wam scenariusze...
- Ja pójdę.- wyrwał się Max. 
Ruszyli korytarzem. Zaczęła tłumaczyć wszystko dziewczynie.Na imię jej było Kristen. Była profesjonalistką. Takich ludzi potrzebowali. Em miała też nadzieję, że dzięki jej chłodnemu profesjonalizmowi,  'Casanova' nie naruszy warunków umowy. Gdyż zawierała pewną klauzulę, w której było napisane, że nie można utrzymywać prywatnych stosunków z pracownikami. Blondyna była wyraźnie przekonana, co do pracy w projekcie, dlatego Emma odesłała ją do prawników firmy, by podpisała  umowę. 
Zupełnie zapomniałaby o Max'ie, który szedł za nią, gdyby nie to, że klepnął ją w ramię.
-Emmo, zapomniałaś? Scenariusz...-przypomniał jej.
-Och, tak. Przepraszam, zamyśliłam się.
-Często zapominasz o swoim świecie i uciekasz w swoją krainę.-bardziej stwierdził, niż zapytał.
Nie odpowiedziała, gdyż doszli do jej biurka. Wyciągnęła z szuflady 5 scenariuszy i podała mu. 
- Jak będziecie mieli czas to je przeczytajcie. Super by było, gdybyście go znali, żebyśmy mogli szybko się uwinąć na planie. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będziemy mogli zacząć kręcić.
-Szybko pracujesz.
-Jeśli mam nad czym, to tak. Przepraszam Cię, ale mam stertę papierów do przejrzenia...-popatrzyła wymownie na dokumenty leżące na biurku.
-Jasne... A co z tą kawą?
-Myślę, że to nie możliwe. Czytałeś umowę. Jest tam klauzula, w której wyraźnie jest napisane, że nie można mieć prywatnych stosunków z pracownikami. A poza tym...
-Baks'owi by się to nie spodobało.- dokończył za nią. 
Nie to dokładnie miała na myśli, ale...  
Przypatrzyła mu się, wyraźnie zmarkotniał.
-W takim razie do widzenia Emmo.-podniósł rękę, jakby chciał dotknąć jej włosów, ale nagle się rozmyślił. Odwrócił się na pięcie i ruszył korytarzem do wyjścia.

* Perspektywa Max'a

Czy on zawsze musi się zakochiwać w kobietach, albo zajętych, albo niedostępnych?

***********************************************************
*buldog- nie wiem czy w teledysku pies, który tam występował na pewno był buldogiem ,  no nie znam się na rasach. Ale na takiego mi wygląda.
*Jace i Clary- bohaterowie sagi "Dary Anioła" Cassandry Clare.
Początek. 
Nie wiem co o nim myśleć. Wyszło beznadziejnie.
Przepraszam, że nie komentuje na bierząco waszych blogów- cały czas mam problemy z komputerem i na dodatek jadę jutro na 3-dniowy konkurs teatralny. Trzymajcie kciuki.
Za tydzień następny !


KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Rada dla Max'a, jak i innych ludzi.



wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 2

* Perspektywa Emmy 

Timbaland ft. One Republic - Apologize

Wyszła z biura na jedną z ruchliwszych ulic Londynu. Skierowała się na przystanek autobusowy, rozmyślając o wielkim przełomie w jej pracy zawodowej, który miał miejsce parę godzin temu. Miała nadzieję, że szef przeniesie ją do działu reklamy.
 "Nadzieja matką głupich, lecz każda matka kocha swoje dzieci."-pomyślała.
Nagle poczuła krople wody na policzku. Uniosła głowę i spojrzała w niebo.  
Zapowiadało się na prawdziwą londyńską ulewę. Zaczęła biec w stronę przystanku. Szybko wsiadła do autobusu i rozejrzała się czy czasem nie ma gdzieś wolnego miejsca. Na szczęście takowe było, koło jakieś nastolatki. Nie wyglądała ona sympatycznie. Miała na sobie glany, bransoletkę z ćwiekami na ręku jak i na szyi. Za mocny makijaż i złowroga mina sprawiały, że można by wziąć tą młodą osobę za gburowatego, styranego życiem człowieka, który nie za bardzo cieszy się ze swojego życia. Usiadła, a dziewczyna obok obrzuciła ją dziwnym spojrzeniem. Zignorowała to. Nic nie zepsuje jej dzisiaj dobrego humoru.

***

Przekręciła klucz w drzwiach do swojego małego, przytulnego gniazdka. Poszła do kuchni i położyła zakupy na blacie. Ściągnęła płaszcz, powiesiła go na wieszaku i podeszła do klatki, w której leżał Baks, chomik.
 Gdy jej przyjaciółka Emelie wyjeżdżała do Francji podarowała jej go, by przypominała sobie, że gdzieś tam daleko ma przyjaciół. Nie rozmawiały codziennie.Co najwyżej raz w tygodniu. 
Można przyjaźnić się głupio- mówić sobie o wszystkim, o tym co się widziało, czego to się nie robiło. Najdrobniejsze szczegóły swojego życia. Ale można też przyjaźnić się mądrze tzn. mówić sobie tylko to co konieczne i zostawiać dla siebie pewne nieistotne sprawy, które nie są przydatne tej drugiej osobie. One przyjaźniły się na ten drugi sposób.
Nakarmiła Baksa i pogłaskała go po miękkim futerku.
Nagle zachciało jej się zrobić coś szalonego. Tylko nie miała pomysłu co. Podeszła do starego gramofonu, który odziedziczyła po rodzicach. Położyła na nim płytę winylową z piosenkami Anny German, którą jej matka przywiozła z Polski. Ojczysty język rodzicielki był piękny, lecz bardzo trudny. Lubiła piosenki tej wokalistki. Miała głos jak anioł. Nucąc zabrała się za robienie naleśników. Jej tata powtarzał, że jest najlepszą kucharką na świecie. Na wspomnienie rodziców starła spod oka pojedynczą łzę, która spłynęła jej po policzku i pomyślała, że jej rodzice byliby z niej dumni, gdyby wiedzieli jak sobie radzi bez nich. Przynajmniej taką miała nadzieję. 

***

James Morrison ft. Nelly Furtado - Broken Springs

Wtorek.
Siedziała za swoim biurkiem z plikiem kartek, które musiała wypełnić w związku w teledyskiem chłopaków. Trzeba było przeprowadzić casting, na blondynę do teledysku oraz innych ludzi. Zająć się kostiumami, znaleźć właściwe miejsca do kręcenia. Miała dużo pracy, podobało jej się to. W końcu dostała zadanie, w którym mogła się w pełni zrealizować. Z uśmiechem na ustach zaczęła wykonywać  swoją pracę. 
Po trzech godzinach harówki  przerwał jej głos wydobywający się z intercomu:
-Houston,  prosimy Cię do konferencyjnej. Najlepiej natychmiast.-głos szefa był radosny. Pewnie jeszcze bardziej niż Emma cieszył się z nowego  projektu i pieniędzy. 
Weszła do sali, skinęła zgromadzonym głową na powitanie i zasiadła na krześle niedaleko prezesa. 
-Dobrze, że tak szybko przyszłaś. Wczoraj nasi prawnicy spisali umowę i mam nadzieję, że jej warunki będą wam odpowiadać.- rozdał im białe teczki z logo firmy.-Dobrze by było jeśli byśmy dzisiaj ją podpisali i szybko wzięli się do pracy. 
Chłopcy zaczęli czytać umowę, co chwila wymieniając się cichymi uwagami. 
Emma stwierdziła, że Max wygląda dzisiaj jeszcze bardziej przystojnie niż wczoraj. Biała koszulka eksponowała jego umięśnioną klatkę piersiową, a czarna, skórzana kurtka dodawałaby mu groźniejszego wyglądu, gdyby nie szeroki uśmiech, który rozświetlał jego twarz. Niebieskie tęczówki hipnotyzowały.
Mężczyzna chyba poczuł jej wzrok na sobie, bo podniósł głowę znad kartek i uśmiechnął się jeszcze szerzej, jakby to mogłoby być możliwe. Speszona odwróciła wzrok. 
Gdy podpisali umowę głos ponownie zabrał pan McPhie:
-Jeśli mamy już wszystko podpisane, to...-zwrócił się do blondynki.- Houston zrobiłaś coś w stronę tego, by zacząć pracę nad teledyskiem?
-Tak. Rozesłałam info na temat castingu do roli blondynki i innych gości. Odbędzie się on w czwartek o 13.00. Załatwiłam jeszcze budynek, w którym miałaby być uwięziona dziewczyna. Jest on niedaleko rzeki, więc  ten problem też jest rozwiązany. No i załatwiłam też miejsce, w którym mogłaby się odbyć ta impreza. Aha, chłopcy muszą iść jeszcze do naszych kostiumologów, załatwiłam im przymiarki i takie tam... To chyba już wszystko.
Po minie jej pracodawcy było widać,że był pod wrażeniem. 
-Brawo Houston. Takich ludzi tutaj potrzebujemy.-zwrócił się do reszty- To może teraz Houston zaprowadzi was na przymiarkę?
Pokiwali głowami i wstali z miejsca ruszają ku wyjściu.
Też chciała już wstać, lecz zatrzymał ją ledwo słyszalny szept szefa.
-Trochę mi głupio zwracać się do Ciebie cały czas 'Houston', ale Twoje imię wyleciało mi z głowy...
-Emma.- powiedziała, lekko uśmiechają się do szefa. 
-Emmo, cieszę się, że pracujesz w naszej firmie.
-Ja również.
Gdy wyszła z sali konferencyjnej zobaczyła chłopaków, którzy opierali się o ścianę. 
Skinęła na nich ręką, by szli za nią. 
Nie odwracała się, lecz słyszała ich ciche rozmowy:
-Fajna jest. Taka mądra. 
-Masz rację...
-Nadal się zastanawiam jak to jest całować się z robokopem...
Usłyszała cichy plask. Zapewne Nathan dostał od kogoś po głowie.
-Zachowujesz się jak dureń. 
-Ale to naprawdę...
-Zamknij się.
Chwilę szli w milczeniu. Ciszę przerwał full cap:
- A ten casting ? My też będziemy na nim obecni ?
-Oczywiście.-odparła, nie odwracając się.
-To dobrze. Musimy wybrać naprawdę ładną dziewczynę...
-A jakiego jesteś wzrostu? Bo głupio by wyglądało, jeśli byłaby od Ciebie wyższa. Jeszcze te szpilki...- rzuciła przez ramię. Chciała mu się odgryźć za tego robokopa. 
Chłopcy zaczęli się śmiać. 
-Dobra jesteś.- usłyszała głos, który z pewnością należał do Max'a.
Gdy, w końcu doszli do pomieszczenia, w którym zajmowano się kostiumami chłopcy zaczęli po nim biegać wygłupiając się z manekinami i innymi rzeczami, które tam były. 
"Jak dzieci"-pomyślała.
Jednak po 3 minutach ich wybryków zirytowało ją to, dlatego zawołała:
- Dorośli faceci, a zachowują się jak przedszkolaki. Uspokójcie się i chodźcie na przymiarkę. 
Wyszli z pomieszczenia z uśmiechem. Każdemu z osobna dopasowano odpowiednie stroje. Emma odprowadziła  ich do wyjścia. Pożegnali się. Chłopcy ruszyli w stronę czarnego samochodu.
Nagle Max odwrócił się i zapytał:
-Byłaby szansa na to byśmy poszli na kawę ?
Blondynka uśmiechnęła się i odpowiedziała:
-Moim zdaniem Baksowi by to się nie spodobało.- odwróciła się, weszła do budynku i zaczęła się histerycznie śmiać, lecz nagle spoważniała. Nie lubiła nikogo okłamywać, ale przecież skąd mógł się dowiedzieć, że kłamię? 

* Perspektywa Max'a

-Uuuu... Dała ci kosza.- Nathan zaczął się śmiać z kolegi.
Max obrzucił go gniewny spojrzeniem. Natychmiast zamilkł. 
Tom poklepał łysolka po plecach nic nie mówiąc.
Wsiedli do samochodu już bez żadnych komentarzy. 
Zaczął się zastanawiać jaki facet może mieć na imię Baks? Przecież to niedorzeczne!

***********************************************************
Z góry PRZEPRASZAM. Zepsuł mi się komputer i dopiero dzisiaj miałam dostęp do innego. I PRZEPRASZAM, że teraz na bieżąco nie będę komentować waszych blogów.. Nadrobię to.
Jeszcze raz PRZEPRASZAM. We WTOREK następny !!!

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

-Alejandra, ogarnij się ! Co Ty wypisujesz?! 

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 1

* Perspektywa Emmy

Natalia Nykiel&Juliusz Kamil- Billie Jean (VoP)

Nikt nie zauważył jej spóźnienia. Zasiadła za biurkiem, włączyła komputer i zaczęła przeglądać pocztę, która przyszła do szefa.
Po godzinie pracy usłyszała głos wydobywający się z interkomu:
-Houston, mamy problem.-W tle usłyszała śmiechy.- Przynieś nam 6 kaw i 3 herbaty do konferencyjnej. Dziękuje.
"Zamiast zajmować się ważnymi rzeczami, to przynoszę kawę. Super."-pomyślała. 
Poszła do małej kuchni, zrobiła to co jej polecono i ruszyła do sali w której obradował jej chlebodawca. Otworzyła drzwi biodrem i rozejrzała się po pokoju. Siedział tam jej szef z trójką najlepszych ludzi z reklamy oraz 5 nieznanych jej mężczyzn. No może nie całkiem,  bo jednego dzisiaj już spotkała. Pomógł jej wstać, gdy leżała plackiem na chodniku. Zarumieniła się lekko i zaczęła rozdawać napoje. Przysłuchała się rozmowie.
-Zastanawiam się, jak to jest całować się z robokopem*...-szepnął chłopak w czepce na tyle słyszalnie, że doszło to do Emmy. Łysy popatrzył na niego zirytowany i trzepnął w ucho.
-Wracając do tematu... Moim zdaniem nie może być to tandetny teledysk. Żadnej Ibizy, ani imprez. Coś co skłoni trochę do myślenia.-te słowa wypowiedział przystojny mulat. 
Nagle puścili piosenkę. Znała ją z radia. Jeśli to ich piosenka, to w takim razie jest to The Wanted. 
Wpadła nagle na świetny pomysł.
-Skarb.-szepnęła.
-Słucham?-spytał zdumiony pan McPhie.
-Skarb.-powiedziała pewniej.-Słuchałam już kiedyś tej piosenki i wyobrażając sobie jej teledysk. W jego planie nie musi być tylko kobieta.Tak... Chłopcy idą rankiem przez ulicę, z psem na smyczy. Nagle pojawia się obraz przedstawiający imprezę. Chłopcy świetnie się bawią. Poznają tam kobietę. Najlepiej blondynkę. Jakiś typ im się przygląda z daleka. Potem znowu powrót do pierwszej sceny. Pokazuje się jakiś dom, trochę podniszczony. Zostawiają psa. Wyważają drzwi i bijąc się z ludźmi w środku dochodzą w końcu do pokoju z blondynką, która jest związana i zakneblowana. Jeden z chłopców podchodzi do niej, całuję ją i wyciąga z jej kieszeni kluczyk. Zostawia ją, mruga uwodzicielsko i wraca do chłopaków.Pokazujemy jeszcze raz imprezę, żeby wyjaśnić, ze dziewczyna powiedziała mu wtedy o skarbie. Sceneria się zmienia. Teraz znajdują się nad rzeką. Wyciągają skrzynkę z wody i otwierają ją zdobytym wcześniej kluczykiem. W środku jest skarb-klejnoty i różne błyskotki. I found you...W każdym razie ja tak to widzę.
Popatrzyła na ich twarze. Wszyscy byli zdumieni. Nie odzywali się. Zmieszała się trochę. Pewnie wzięli ją za idiotkę...
-To jest świetny pomysł...-szepną chłopak w lokach. 
Reszta jego kompanów pokiwała głową. 
-Mamy to!-wykrzykną prezes McPhie.- Houston, nie wiedziałem, że masz aż taki potencjał. Będziesz pomagała w realizacji tego projektu.-klasną w dłonie.- Teraz musisz to tylko opisać, pójść z tym do Ethan'a, by ładnie to rozpisał.-Zwrócił się do chłopców.-Sprężymy się. Jutro możecie przyjść podpisać umowę.
Była zaskoczona, nie wiedziała, że jej pomysł może się komuś spodobać.
-A z tym całowaniem..-zwrócił się do niej chłopak w full cap'ie.
-Tak?
-To na pewno będzie?
-Oczywiście.-odpowiedział za nią szef.
-Zaklepuje! Słyszycie?-zwrócił się do chłopaków.-Ja mogę ją pocałować. Wezmę na siebie ten ciężar...
-To nie fair, nie dałeś nam szans, by nad tym pomyśleć!-oburzył się chłopak w lokach.
-I tak masz dziewczynę. Prędzej by Cię zatłukła, niż pozwoliła byś całował inną...
Wszyscy naokoło się roześmiali. 
Czuła przeszywający wzrok mężczyzny, którego poznała rano. Po plecach przebiegł ją dreszcz. 
-Jeśli to wszystko, to ja może już pójdę...-zaczęła się cofać do wyjścia.
-Skądże, usiądź. W końcu to Twój pomysł.
Została. Usiadła obok szefa i przysłuchiwała się rozmowie, czasami coś wtrącając. Po 45 minutach zebranie się skończyło. Wszyscy podali sobie ręce. Gdy jej dłoń uścisnął Max, jak ma na imię dowiedziała się z rozmowy, ponownie przeszedł ją dreszcz. Szybkim krokiem ruszyła ku wyjściu. 

* Perspektywa Max'a

Jakie ma szczęście! Wcale nie musiał długo jej szukać. Na dodatek będą razem pracować. Gdy wyszła wybiegł za nią. 
Chciał zawołać jej imię, lecz go nie znał. Nie chciał zwracać się do niej Houston. Niestety musiał...
-Houston!-zawołał.
Odwróciła się.
-Tak?
-Miałaś świetny pomysł.- Czemu patrząc na nią miał pustkę w głowie?
-Dziękuje. Cieszę się, że wam się spodobał.
Uśmiechnęła się, odwróciła  i ponownie ruszyła korytarzem.
-Nie wiem jak masz na imię!
Odkrzyknęła przez ramię:
-Emma!
-Emma...- szepnął. Nie dość, że jest najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widział, to jeszcze ma piękne imię.
Uśmiechnął się patrząc za nią i jej wysoko upiętemu kucykiem, który śmiesznie podskakiwał przy każdym jej ruchu.  

***********************************************************
*całować się z robokopem- z dziewczyną, która ma aparat na zębach. (osobiście tak nie uważam, przepraszam jeśli kogoś uraziłam! Aparaty są super! :D)
Pierwszy rozdział za mną. Jak wam się podoba? 
moje tt: @AlaShadowhunter
Za tydzień następny!

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ