Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział VII

*Perspektywa Carmen

The Wanted-Lie To Me (piosenka świetnie pasuje do rozdziału, a w szczególności do akcji na samym końcu. Link do tłumaczenia piosenki pod rozdziałem).

*SOBOTA

Wieczór. Dziewczyny leżały przed telewizorem i oglądały nudny talk-show o gwiazdach. 
-Andrew się do Ciebie odzywał? Przecież mielismy iść dzisiaj  na impreze, a on ani sms'a nie napisał, ani nie zadzwonił. Wczoraj wybiegł z domu  bez pożegnania i na dodatek trzasnął drzwiami... Co sie z tym chłopakiem dzieje? Może popadł w złe towarzystwo ? No, ale Andy jest za mądry na takie rzeczy , więc...-Carmen przysłuchiwała się monologowi przyjaciółki i zastanawiała się dlaczego Jul nie zauważyła jak jej brat na nią patrzy... Teraz, gdy wiedziała, że Andy jest zakochany w Julie przypomniała sobie te wszystkie chwile.. Ten wzrok Andrew skierowany na jej koleżankę, gdy tańczyła, nie na nią, na Julie...
-A Ty mnie wogóle słuchasz? Moze ja przełącze na mecz, co ?-  Juls zrobiła obrażoną minę.
-Oj słucham, słucham. Zaraz do niego zadzwonie..Tylko znajdę telefon.
Carmen ruszyła w poszukiwaniu zaginionego przedmiotu...

*Perspektywa Julie

- Oj Andy, Andy co z Ciebie  wyrośnie... Boże! Ja mówię do siebie?- dziewczyna walneła się otwartą ręką w czoło.
Carmen nadal poszukiwała swojego telefonu, a Julie wyszła na dwór w celu przewietrzenia się i zebrania myśli...
-Całkiem go nie rozumiem. Zachowuje sie coraz bardziej.. dziwniej... Ostatnio chodzi strasznie przybity.. martwie się o niego, no bo czemu bym nie miała się martwić... jest on mi jak brat.. Holenderka, znowu mówię do siebie!
Z tyłu usłyszała przytłumiony chichot. Odwróciła sie w strone źródła dźwięku.
-Co się śmieje... o cześć .. Tom?- Julie oblała sie rumieńcem.
-Tak, Tom. A Ty jak pamietam to Julie.- chłopak uśmiechnął się promiennie do brunetki.-Co tu robisz i czemu mówisz do siebie?-znowu zachichotał.
Juls zgromiła go wzrokiem. Natychmiast przestał.
-Zastanawiałam się nad czymś i chciałam się przewietrzyć. A Ty?
-Właśnie szedłem do sklepu... Nad czym się zastanawiałaś ? Może uda mi się Tobie w czymś pomóc?- chłopak po raz kolejny posłał dziewczynie swój czarujący uśmiech.
-Nie mamy z kim iść na impreze z Carmen, bo Andy się nie odzywa... a poza tym nie mamy gdzie iść...
-Chyba mogę Ci pomóc!- chłopak jeszcze bardziej się wyszczerzył.-Dzisiaj, w efekcie tego, że nie dawno się tam wprowadziliśmy.-zamaszystym ruchem wskazał ręką na dom.- To robimy parapetówkę ! Serdecznie zapraszam do nas !
Dziewczyna szybko przytakneła, pocałowała Tom'a w policzek ze szczęściem malującym się na jej pięknej twarzy  i poleciała do domu przekazać nowine przyjaciółce.
-Ej Carmeeeeeeeeeeeeen ! Gdzie jesteś ?!-wykrzykiwała podekscytowana Juls.
-Coś się dzieje? -spytała Carmen schodzą ze schodów.
-Ooo tak ! Zostałyśmy zaproszone na impreze ! Idz się szykować.- brunetka chciała ominąć przyjaciółkę, lecz została przez nia zatrzymana.
-Gdzie ? Jak ? Moze mi powiesz, co ?- dziewczyna wyglądała na lekko poirytowaną.
-Byłam na dworze i spotkałam naszego sąsiada Tom'a. Pogadalismy chwilę i ten zaprosił nas na impreze organizowaną przez nich z okazji wprowadzenia się do domu po Jumper'ach! Teraz już wszystko wiesz, więc możemy iść się szykować...-powiedziała na jednym wdechu.
-Ale ja nigdzie nie idę! Za żadne skarby świata!-  pokręciła przecząco głową, krzyżując przy tym ręce na piersi.
-Nie mów mi, że tu chodzi o Jay'a. Przecież on jest sympatyczny..a na dodatek przystojny. Nie wiem o co Ci chodzi. Nie marudź, tylko marsz na górę się przebierać, albo zaciągnę Cie tam siłą!-Juls pokiwała karcąco palcem przed nosem Carmen.
-Ale...Andrew odebrał i on zaraz tu będzie i..
 -Nie widzę żadnego problemu. Pójdzie z nami i tyle, więc możesz już iść się przygotowywać.
Dziewczyny pobiegły na górę. Po 20 minutach były już gotowe i na dole czekały na spóźniającego się And'iego. Julie miała na sobie złote skejty i granatową sukienkę niczym aktorka z filmu "Street dance", a Carmen miętowe rurki, białą bluzkę i tego samego koloru co spodnie żakiecik.
Wkońcu zabrzmiał dzwonek do drzwi. Miłośniczka footballu poszła otworzyć.
-No nareszcie !- dziewczyna wyszczerzyła się do Andrew.
-Idziemy?-spytała lekko podenerwowana Carmen.
Przytakneli. Zadzwonili do drzwi nowych sąsiadów. Juls szybko obejrzała się przez ramie i zobaczyla przyjaciółkę, która chciała schować się za brata.
"Boże, czego ona się boi? Przecież jej nie zjedzą... no chyba, że..."- jej rozmyślania przerwał odgłos otwieranych drzwi.
Wyłonił się z nich chłopak w full cap'ie.
-Witam sąsiadów! Zapraszam, zapraszam! - otworzył szerzej drzwi i gestem zaprosił ich do środka.
Dziewczyne zaskoczyło to, co zauważyła w środku. Było tam pełno ludzi. Zdziwiła się, że wszyscy się tutaj zmieścili. Przy nich szybko pojawił się Tom.
-Ooo ! Już sie bałem, że nie przyjdziecie? Drinka? -chłopak obdarował Juls czarującym uśmiechem.
-Coś czuje, że muszę się napić..- sapneła Carmen.
Tom poinstruował ją gdzie jest barek i poprosił do tańca jej przyjaciółkę.

* Perspektywa Carmen

Dziewczyna próbowała przecisnąć się przez pary tańczące na prowizorycznym parkiecie. Po paru minutach przepychania się doszła do stolika. Wzieła piwo i usiadła na krześle przeczesując wzrokiem tańczących. Nie rozpoznała nikogo. 
Jedna butelka...
Druga butelka...
Trzecia butelka...
Czwarta butelka...
Już miała siegnąć po piątą, lecz ktoś złapał ją za ręke i odsunął od alkoholu.
-Nie za dużo?- zapytał męski głos.
Carmen odwróciła się twarzą w strone przeszkadzającej jej osoby. Był nią Jay, który badał jej twarz zatroskanymi oczyma.
-A co ? Jesteś moją nańką? Mam 20 lat! Nie możesz mi rozkazywać!- mierzyła go rozwścieczonym wzrokiem.
-Może zakopiemy topór wojenny, co ? Nie chce się z Tobą ciągle kłócić...
-Nigdy w życiu...
-Dlaczego ?- na czole chłopaka wystąpił mars niezadowolenia.
-Bo jesteś...- nie dokończyła.
-Jaki jestem?
-Nie ważne...
Dziewczyna odwróciła głowe w przeciwną stronę i zauważyła chłopaka, który biegł w stronę drzwi.Łudząco przypominał Carmen jej brata.

* Perspektywa Andrew

Andy stał oparty o ścianę i przypatrywał się Juls rozmawiającej z Tom'em. Chłopaka denerwowały gesty, które wykonywał brunet. Dotykał talii dziewczyny, przytulał ją do siebie, szeptał jej coś do ucha ...
Andrew patrząc na to zadawał sobie ból. Wiedział o tym, lecz robił to nadal. Skręcało go w środku z zazdrości. Ale przecież chciał coś zrobić... lecz nie mógł zniszczyć  tej nikłej więzi , która  jest pomiędzy nim, a Julie.
Nagle szala goryczy się przelała. Tom obejmywał dziewczynę w talii i przybliżał jej twarz do swojej. Nie mógł tego wytrzymać ! Musiał coś zrobić !
Podbiegł do nich i odepchnął zdezorientowanego chłopaka od Jul. 
Pchnął go na ścianę. 
Dziewczyna krzykneła. 
Andrew popatrzył w jej stronę. W jej oczach rysowało się przerażenie i coś jeszcze... lecz nie wiedział co to było..
-Dlaczego to robisz?- krzykneła dziewczyna, by jej krzyk przebił się przez dźwieki muzyki.
Chłopak popatrzył w jej oczy.
-Bo Cię kocham...

********************************************************************************
Rozdział miał być jutro, lecz ... Zmieniłam zdanie. Następny w piątek :)
Po raz kolejny dziękuje mojej przyjaciółce, bo gdyby nie ona, to nie wiem czy sąsiadka wena by do mnie przyszła. No i test z polskiego też mi pomógł :d
Tłumaczenie do piosenki zamieszczonej u góry rozdziału : The Wanted-Lie To Me (tłumaczenie).

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ



piątek, 22 lutego 2013

Rozdział VI

* Perspektywa Julie

LemON - Napraw

Była godzina 20.00.
Julie siedziała przed telewizorem z wielką miską popcornu i oglądała mecz rozgrywany przez Borussię Dourtmund i Manchester City. 
Carmen nie było w pobliżu, dziewczyna domyslała się, że może jej przyjaciółka, jak zawsze w trakcie oglądania przez nią meczy, siedzi w swoim pokoju i czyta książkę.
Rozległ się dzwonek do drzwi.
 Julie zignorowała go, bo myślała ,że Carmen się pofatyguje i otworzy.
Znowu zadzwonił dzwonek.
-No już idę! Idę!- dziewczyna ruszyła się z miejsca i otwarła na oścież drzwi.- No Andrew właź szybko, bo ja tu oglądam!-skarciła chłopaka i pobiegła przed telewizor.
-Przez ciebie nie widziałam jak strzelili bramkę! Cholerne diabły wygrywają!- zwróciła się do chłopaka.-Czego chciałeś? Carmen jest chyba na górze.
-Nie chodzi o Carmen, chodzi o to, że...-chłopak dziwnie się zachowywał.- chodzi o to... Przyszedłem pooglądać mecz !- Andy był wyraźnie zmieszany.
"Znowu te jego dziwne zachowanie"-pomyślała Jul.
-To usiądź i nie przeszkadzaj.
Ogladali mecz w ciszy, przerywaną przez okrzyki Julie, która instruowała piłkarzy jak mają grać. Skończyła się pierwsza połowa. 
-No...Andy sprawa jest...- zaczeła dziewczyna.-Pójdziesz z nami jutro na imprezę, rozerwiemy się trochę, co ?- zapytała z nadzieją dziewczyna, chcąc wcielić  w życie swój plan znalezienia dziewczyny dla Andrew.
- A czemu by nie? Jak nie będziecie zmęczone, po treningu to bardzo chętnie.
Julie odetchneła z ulgą.
-Świetnie. Powiem Carmen.- brunetka wstała w tym samym czasie co Andy. Stali na przeciwko siebie. Twarzą w twarz. Chłopak spojrzał Jul głęboko w oczy. Trwali w tak parę chwil, lecz dziewczyna kryjąc zmieszanie odwróciła wzrok i przeszła obok chłopaka.
Zmierzała w stronę schodów, by pójść do pokoju przyjaciółki. 
Staneła jak wryta, gdy usłyszała krzyk dochodzący z góry. Popatrzyła na Andrew. Póścili się biegiem w stronę źródła krzyku.

* Perspektywa Carmen

"Znowu ten durny mecz! Nie ma dnia, żeby go nie oglądała! Co ona widzi pasjonującego w tym, że jacyś faceci biegają w kółko za jakąś piłką?", rozmyślała Carmen czytając jedną z jej ulubionych książek " Miasto Upadłych Aniołów" autorsta Cassandry Clare.
Nie mogła sie skupić. Drażnij ją fakt, że w domu obok mieszka loczek ze swoimi koleżkami. 
Po raz kolejny przed oczami zobaczyła jego niebieskie oczy. 
Szybko wstała z łóżka i podeszła do okna. Otworzyła je na oścież i popatrzyła w gwiazdy, a potem jej wzrok skierował się na dom jej "nieprzyjaciela". Na przeciwko jej okna, było okno pokoju, któregoś z chłopaków. 
Nagle w oknie zapaliło się światło. 
"Ktoś wszedł do środka."-pomyślała.
Osoba znajdująca się w pokoju, przybliżała się do okna. W końcu do niego dotarła. Stała w cieniu.
Jej ręka powędrowała do klamki okna. 
Carmen chciała się cofnąć, lecz coś ją przed tym powstrzymało.
Postać wyłoniła się z mroku. I szybko spojrzała w jej stronę.
Carmen od razu rozpoznała kim jest owa osoba. 
Krzykneła, szybko odbiegając od okna.
Do jej pokoju wpadła Julie wraz z Andy'm.
Jul podbiegła do niej szybko i przytuliła.
-Co sie stało?! Czemu tak krzyczałaś?
-No, bo.. no, bo.. tam...- zaczeła się jąkać dziewczyna. Zrezygnowana wskazała na okno.
-Tam ktoś jest?-dopytywał się Andy, podszedł do okna.- O cześć Jay!
-Przestraszyłaś się Jay'a?-dopytywała się przyjaciółka.
Carmen spóściła wzrok zdezorientowana. 
"Znowu sie wygłupiłam przed Jay'em. Już 2 raz. Czy ja muszę co chwila wychodzić przed nim na idiotkę?"
Dziewczyna przybrała obojętną minę i zaczeła szukać jakieś wiarygodnej wymówki.
-Nie, co Ty ? Zauważyłam pająka i dlatego się przestraszyłam. Już go zabiłam, więc chyba będzie dobrze.- dzielnie wychyliła się z okna- Przepraszam!-krzyknęła do chłopaka- Przestraszyłam się pająka! Nie chciałam  Cię przestraszyć.
-Spokojnie, nie przestraszyłaś mnie. Wszystko ok? Pozbyłaś sie go?- dopytywał loczek.
-Tak. Cześć.- dziewczyna szybkim ruchem zamknęła okno i oparła się o ścianę.
Odetchnęła.
Widziała, że Jul i Andrew patrzą na nią jakby postradała zmysły.
-Jeśli wszystko ok...- Julie poczekała, aż przyjaciółka pokiwa głową- To ja idę na mecz.
Dziewczyna wyszła jakby nigdy nic z pokoju.
Carmen popatrzyła na Andrew i zobaczyła w jego oczach troskę i coś jeszcze...  smutek ?
Nie chciała, żeby jej brat chodził smutny. 
-Co cię trapi? Powiesz mi w końcu, a nie chodzisz ciągle jak zbity pies.
-No bo ... ja się zakochałem..
-No to powinnieneś się cieszyć!-wykrzykneła uradowana Carmen.
-Bez wzajemności. 
Jej mina zrzedła. Ciekawiło ją co za dziewczyna zawładneła sercem jej brata.
-Skąd wiesz, że bez wzajemności? Rozmawiałeś z nią na ten temat?
-Nie... Nie mogę.. to by wszystko zniszczyło...
-Dlaczego nie możesz?-dopytywała się .
-Bo ona... ona uważa, ze jestem kimś innym. I nie uwierzyłaby gdybym jej powiedział, jak bardzo ją kocham...
Chłopak  ze łzami w oczach wybiegł z pokoju. 
Po chwili Carmen usłyszała dźwięk zatrzaskujących się drzwi.
Zrozumiała. Miłością Andrew była jej najlepsza przyjaciółka. Była nią Jul.

*********************************************************************************
Krótki, ale dużo wnoszący rozdział VI. Trochę zawaliłam i nie podoba mi sie "akcja pająk", ale musiałam to napisać, bo by mi dalej nie wyszło. 
Jeśli chcesz dostawać wiadomości na temat dodania nowych notek albo chcesz mi zadać pytanie na temat opowiadania to prosze pisz na moje gg : 4635597

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ



wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział V

* Perspektywa Jay'a

Muzyka

Wszedł do sklepu z zamiarem kupienia czegoś na śniadanie, lecz to co tam zobaczył zupełnie go zaskoczyło, a zarazem ucieszyło. 
Stała tam. To znaczy, nie można byłoby tego tak nazwać, bo ona chyba...tańczyła? Obkręcała się i robiła różne kroki z zamkniętymi oczami. Zauważył też, że ludzie przechodząc koło niej dziwnie się na to widowisko patrzyli. No bo kto normalny tańczy w sklepie przy stoisku z jogurtami? Widział też, że jakaś grupka chłopaków robiła jej zdjęcia. 
Chłopak podszedł do dziewczyny i klepnął ją w ramię. Ta znieruchomiała, odwróciła się i krzykneła.
-Aaaaa!-popatrzyła na loczka.- To znowu Ty ?! Czemu mnie tak straszysz?
-Ekhm, po prostu tańczysz na środku sklepu i tamci chłopcy-wskazał na grupkę ludzi stojących niedaleko- robili Ci zdjęcia...
Dziewczyna wyciągneła słuchawki z uszu i rozejrzała się wokół. Chyba dopiero sobie przypomniała, że jest w sklepie.
-O Boże...- popatrzyła na tamtych chłopaków i szybko do nich podbiegła.
-Przepraszam was.. ale czy wy robiliście mi zdjęcia?- chłopacy się roześmiali. Jay wiedział, że ich śmiech zdenerwował Carmen.
-Jeśli nie usuniecie tych zdjęć to .. pójdę na policje! I będziecie mieli przechlapane!- na twarzach chłopaków rysował się lekki strach.
Chłopcy wyciągneli komórki i coś na nich klikali. 
-Chce to zobaczyć!-zawołała.
Chłopcy zrobili to co chciała i poszli sobie.
-Debile!- krzykneła za nimi.
Loczek był lekko ubawiony tą sytuacją, ale skrzętnie to ukrywał.
Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała.Wzięła swój wózek, mruknęła "dzięki" jakby do siebie i szybko znikneła za regałami sklepu. 
Jay zamyślił się. Coraz bardziej intrygowała go ta dziewczyna. Umiała się ponieść muzyce, zupełnie tak jak on. 
Chłopak przypomniał sobie te chwilę, gdy uczył się tańczyć. Te wszystkie wzloty i upadki. Był dobrym tancerzem, rysowała się przed nim świetlana przyszłość. Jednak on wybrał śpiew. Nie żałował tej decyzji. Dzięki śpiewaniu poznał swoich przyjaciół. Nie mógł żałować tak dobrej rzeczy, która go spotkała. Mógł tylko z uśmiechem patrzeć w przyszłość i cieszyć się życiem i tym, ze ma tak dobrych i oddanych przyjaciół. Lecz w życiu Jay'a czegoś brakowało. Ale on sam jeszcze nie wiedział czego. 
Zapłacił w kasie za sprawunki i poszedł do parku. Musiał sobie to przemyśleć. Musiał znaleźć jakiś sposób, żeby zrehabilitować się przed Carmen. Nie chciał, by źle o nim myślała. 
W parku spędził całe przedpołudnie, błądząc  bez celu w tą i z powrotem.

*Perspektywa Carmen

"O Boże jak się wygłupiłam w tym sklepie. Wszyscy na mnie patrzyli. Dobrze, że ten loczek mi powiedział, że jacyś ludzie robią mi zdjęcia. Nie powinnam tak po prostu odchodzić. Powinnam jakoś lepiej przeprosić, może zaprosić na kawę... STOP Carmen!  Przecież to ten sam koleś z parku, który się tobie naprzykrzał. Pewnie to jakiś świr. To co, że jest gwiazdą. Zachowuje się jak szaleniec!" - dziewczyną targały różne emocje. Nie wiedziała co myśleć o tym chłopaku. Albo ją doprowadza do szewskiej pasji, albo pomaga. "Niech się w końcu ustosunkuje jaki jest!"
Rozmyślenia Carmen przed pójściem spać trwały bardzo długo. Nie wiedziała co myśleć o chłopaku o niebieskich oczach. Wiedziała tylko, że zrobiła z siebie idiotkę. 

*PIĄTEK 

Julie krzątała się po kuchni szykując obiad, a Carmen siedziała przy kuchennym stole  ze znudzoną miną. 
Przyjaciółka postawiła przed nią kawę.
- Co jest Carmen? Snujesz się od początku tygodniu po domu jak duch. Nie da się z Tobą normalnie porozmawiać, bo siedzisz z głową w chmurach. Powiesz mi w końcu co Cię trapi ?-  Jul patrząc na nią, miała zatroskaną minę. 
Dziewczyna wiedziała, że może powiedzieć wszystko przyjaciółce, więc zaczeła się wyżalać:
-Pamietasz tego chłopaka co poznałam go w parku, a który potem usiadł na naszych pączki?-Julie przytaknęła- Wpadłam na niego w markecie. To znaczy... strasznie się przed nim wygłupiłam...
-Mów co ci na sercu leży, jak coś się stało to wiesz, że zawsze Ci pomogę- przyjaciółka już z większym zatroskaniem malującym się na twarzy przysiadła na krześle na przeciwko Carmen.
- Byłam w markecie i akurat w moim odtwarzaczu leciała piosenka do tego naszego nowego układu, no i dałam się ponieść muzyce.Zapomniałam, ze jestem w sklepie i zaczełam tańczyć. Wtedy on podszedł do mnie i powiedział, że jacyś chłopcy robią mi zdjecia. Ludzie w markecie dziwnie się na mnie patrzyli... Było mi strasznie głupio, więc wydukałam podziękowania i nie odwracając się za siebie pobiegłam do kasy. Tak mi było wstyd Jul! Taki wstyd...- pokręciła głową.
-Hmm... cóż. Jest małe prawdopodobieństwo, że go spotkasz. A jeśli tak, to możesz albo udawać, że nic się nie stało, albo przeprosić.- szukała rozwiązania Julie- Nie masz się czym przejmować. To było 5 dni temu, może już nic nie pamiętać. Głowa do góry.- dziewczyny poczuły jak coś się przypala- O niee! Moja zapiekanka!!!
Julie ratowała obiad, a Carmen stwierdziła, że nie ma się czym przejmować. W końcu Jay jest  gwiazdą i takie przypadki mogą mu się trafiać codziennie. 

* TEN SAM DZIEŃ, GODZINA 16.30

- Zbieraj się Jul, bo nie zdąrzymy na trening!-wołała na przyjaciółkę  Carmen.
-Zaczekaj mo... Dobrze! Tak!  Szybciej, szybciej! Podaj mu! Tam stoi! O dobrze i strzelaj, strzelaj... GOLLLLLLLLL!!! Masz szczęście!
Carmen przewróciła oczami, Julie znowu oglądała mecz. Dziewczyna szybko złapała pilota i wyłączyła telewizor.
-No ej! Co Ty robisz?! Ja tu oglądam!- chciała odzyskac pilota Jul.
-Wiesz, która jest godzina?! 16.30! Jak będą korki i się spóźnimy na trening to będzie Twoja wina!
-Nie zauważyłam. Lece po torbę... już mam! Możemy iść!
Przyjaciółki wyszły przed dom i kierowały się w stronę samochodu Carmen. Wzrok dziewczyny przykuł jakiś ruch po jej prawej stronie. Przyjrzała się temu zjawisku. Była tam grupka ludzi, która wyjmowała rzeczy z bagażników pięciu samochodów. Było to trochę dziwne, ale Jul wytłumaczyła jej zaraz o co chodzi.
-Rodzina Jumper'ów, która tam  mieszkała -wskazała ręką na dom- sprzedała go i wyprowadziła się do centrum. To pewnie nowi lokatorzy.
-Ano pewnie tak.- uwagę Carmen przyciągnął chłopak w lokowanych włosach. Wydawało się jej, że już go widziała. Chłopak odwrócił głowę w jej stronę i Carmen od razu rozpoznała w nim Jay'a.
Ten chyba ją też rozpoznał, bo powiedział coś do kolegów i ruszył w stronę dziewczyny. Ta wpadła w panikę  i nie słysząc tego co do niej mówiła Julie krzyknęła:
-Do samochodu! Dalej!
-Nie wygłupiaj się...- chciała protestować Jul, ale dziewczyna rzuciła jej karcące spojrzenie, więc wykonała jej polecenie.

* Perspektywa Jay'a

Chyba nie może być lepiej! Jednak szczęście się w końcu do niego uśmiechneło. Będzie mieszkał koło Carmen."Ale czemu przede mną uciekła...? Chyba nie zrobiłem niczego złego.." 
Z szerokim uśmiechem wracał do chłopaków.
-A Ty co taki cały w skowronkach?- dopytywał sie Siva.
-To przez te dziewczyny? Chyba rozpoznałem w jednej z nich Julie, z którą graliśmy w nogę...-zastanawiał sie Tom.
-Tak, to ta sama. I one tu mieszkają. Koło nas! Ach chłopacy! Trzeba to uczcić! Może jakaś...-nie dane mu było dokończyć, bo Max mu przerwał.
-Nie. Dzisiaj żadnych imprez i picia. Niedługo musimy być w studiu, a my jeszcze nie przetransportowaliśmy rzeczy do domu.-Max kategorycznie uciął głośne rozmyślania Jay'a na temat imprezy.
Loczkowi podobał się ich nowy dom. Był 1-piętrowy, biały, z dachem pokrytym czerwoną dachówką  i obszernym ogrodem. Gdy wnieśli wszystkie rzeczy do domu wbiegli na piętro i zaczeli zajmować pokoje. Jay wbiegł do pierwszego pokoju od prawej. Było w nim duże łóżko, białe szafy i wełnieny dywan. Ściany były koloru miętowego. Chłopak szybko wystawił głowę zza drzwi i krzyknął:
-Ten jest mój!
Nie dane mu było cieszyć się z nowego pokoju i z powodu Carmen, gdyż musieli już wyjeżdżać do studia. 

*********************************************************************************
Rozdział dedykuje mojej najlepszej przyjaciółce Julita Żuk :)
V rozdział już za mną. Jeśli ktoś chce być powiadamiany o nowym rozdziale lub chce zadać jakieś pytania dotyczące tego opowiadania to proszę pisać na moje gg : 46355967

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

PS. Komentarze już można dodawać anonimowo, więc jak ktoś nie ma  konta, a chce dodać komentarz to bardzo proszę :)



sobota, 16 lutego 2013

Rozdział IV


*Perspektywa Jay'a
Rankiem chłopcy odczuwali skutki wczorajszej imprezy.
Jay siedział na tarasie i brał już drugą tabletkę aspiryny. Popił ją wodą.
Głowa bolała go jak diabli, a on i tak nie mógł zapomnieć  o dziewczynie z parku. Gdy zamykał oczy, od razu widział jej twarz. Jakby miał ją wytatuowaną na odwrotnej stronie powiek. Nadal nie znał imienia Panny X...STOP! Przypomniał sobie jak Julie mówiła, ze Carmen się nim zajmie- w takim razie dziewczyna, która była ciągłym tematem jego myśli miała na imię Carmen. Teraz pozostało mu poznanie jej nazwiska. Została ona nazwana przez niego "Carmen o czekoladowych oczach".
Szkoda tylko, że ich znajomość tak się rozpoczeła. Nie dość, że strasznie się wygłupił z chłopakami przed Carmen, to on jeszcze dodał do tego te zgniecione pączki! Jak on mógł ich nie zauważyć ?!
Jego rozmyślania przerwał Tom, który wyglądał nie lepiej od Jay'a. Usiadł koło niego na schodkach tarasu.
-Coś się stało stary?-Tom popatrzył na niego zagadkowo.-To przez tą dziewczynę?
-Nieee...-zaprzeczył loczek. Coś go powstrzymywało przed tym, żeby mu powiedzieć jak bardzo jest zły, że poznał Carmen w taki, a nie inny sposób, że chciałby to jakoś naprawić...
-Ale wiesz, ze jeśli jest coś nie tak, to możesz mi powiedzieć. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.-chłopak poklepał loczka po plecach.
Jay już otwierał usta, żeby mu opowiedzieć o Carmen, że w dziwny sposób dziewczyna wpadła mu do głowy i za Chiny nie chce z niej wyjść. Niestety jego jeszcze nie wypowiedziany monolog przerwał Nathan, który biegał po ogródku w samych bokserkach w Myszkę Miki i wykrzykiwał:
-Butterflies, buterflies, we were meant to fly!!!
Nath pobiegł w stronę drzewa i próbował sie na nie wdrapać. Na szczęście chłopacy siedzący na tarasie szybko się zreflektowali, podbiegli do chłopaka, żeby odwieść go od tego głupiego pomysłu.
Weszli do domu. Zastali tam Max'a i Siv'e, którzy leżeli na środku salonu splecieni w mocnym uściski i spali w najlepsze.
Tom zrobił im parę zdjęć i wrzucił na twitter'a.
Jay poszedł do swojego pokoju, który w piątek miał opuścić, bo przeprowadzają sie do większego domu bliżej centrum, tym samym bliżej studia. Loczek wziął zimny prysznic, by chodź trochę pozbyć się kaca, który go cały czas męczył.
Wybrał z szafy pierwsze lepsze jeansy, podkoszulkę i czapkę.
Wychodząc z domu powiedział chłopakom, że idzie do sklepu. Ale dlaczego by nie zajrzeć w drodzę powrotnej do parku ?

*Perspektywa Carmen

Obudziły ją promienienie sierpniowego słońca, które tańczyły od paru minut na jej twarzy.
Zadzwonił budzik. Spojrzała na niego. Była 8.30.
"Trzeba by było obudzić Jul, bo ta znowu oglądała do późna powtórki meczy." Carmen nigdy nie rozumiała tego, ze dziewczyna umiała przesiedzieć pare godzin przed telewizorem i oglądać jak spoceni mężczyźni kopią w piłkę.
Dziewczyna wstała, wzieła szybki prysznic i ubrała się w seledynowe spodenki i białą bluzkę na ramiączkach.
Zapukała do pokoju przyjaciółki. Nie dostała żadnej odpowiedzi, więc otworzyła szybkim ruchem drzwi z zamiarem skoczenia na łóżko dziewczyny, by obudzić  "Śpiącą Królewne". Ale to co zauważyła bardzo ją zdziwiło.
Jul siedziała oparta o szafe z podciągnietymi kolanami do piersi i wpatrywała się w jakiś punkt na ścianie. Carmen nie odzwywając się zajeła miejsce obok przyjaciółki i tak jak ona zaczeła wpatrywać się w ściane.
Siedziały tak dobre 10 minut, gdy w końcu ciszę przerwała Jul.
-Wiesz, zastanawiam się nad zachowaniem Andrew... Wczoraj jak graliśmy w piłkę, po kolejnym strzelonym przeze mnie golu, uściskałam Tom'a  i on pocałował mnie w policzek, odwzajemniłam ten gest. Nagle podbiegł Andy, odepchnął ode mnie Tom'a. Był wściekły. Jeśli jego wzrok mógłby zabić Tom leżałby tam trupem. Odciągnęłam Andrew na bok i spytałam o co mu chodzi. A on, ze o nic. Ale ja widzę co się dzieje! On zachowuje się jak mój ojciec! Nie jak kochany brat, którym zawsze był. Moim zdaniem trzeba mu kogoś znaleźć, jakąś dziewczynę w której mógłby się zakochać i zająć się nią. Bo jak narazie to on się do wszystkiego wtrąca. Jest zły prawie na wszysko. Zauważyłaś?- wypowiedziała jednym tchem.
Carmen przyjrzała się przyjaciółce. W jej oczach było widać troskę... i coś jeszcze, coś czego ona nie mogła rozszyfrować. Ale dziewczyna musiała przyznać jej racje, co do zachowania brata. Od pewnego czasu Andy zachowywał się jakoś dziwnie. Jest zaborczy w stosunku do Jul. Wodzi za nią wzrokiem. To było dziwne, Andy nigdy w stosunku do Julie tak się nie zachowywał.
-A może po prostu  uważa się za Twojego brata, który chce Cię pilnować przed jego zdaniem niewłaściwymi chłopakami?-podsuneła Carmen.
-Możliwe, ale to działa mi juz na nerwy. Może w sobotę wybierzemy się na impreze i spróbujemy znaleźć naszemu ukochanemu And'iemu dziewczynę?
-Dobry pomysł-Carmen popatrzyła na zegarek. Była 9.15- Jul ubierz się, a ja pójdę do sklepu. Co mam kupić?
-Hmm.. 2 jogurty naturalne, płatki śniadaniowe bo się kończą, jakiś sok i banany. Dużo bananów. Zrobie nam koktajl a' la Julie na śniadanie.

Dziewczyna jeszcze przed wyjściem do marketu, szybko pobiegła do swojego pokoju. Wzieła portmonetkę oraz słuchawki i poszła po zakupy.
Gdy była już w sklepie. Założyła słuchawki na uszy, podgłosiła muzykę i cicho nucąc prowadziła wózek. Stojąc przed stoiskiem z jogurtami nagle zaczeła podrygiwać w tak muzyki, która leciała z odtwarzacza MP3. Nie wiedziała, że jej poczynania ktoś obserwuje...

***********************************************************************

Filozoficzny rozdział IV już za mną. Jeśli ktoś chce zadać jakieś pytanie dotyczące opowiadanie to tu jest mój numer gg: 46355967
Piosenka, która w pewnej części pomogła mi tworzyć ten rozdział to : "Gold Forever" zespołu The Wanted :)

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ




piątek, 15 lutego 2013

Rozdział III


* Perspektywa Jay'a

Muzyka


- Może się dołączymy do tamtych, co ?- spytał Tom.
Chłopcy przytakneli mu i zbliżyli się do grupki ludzi na boisku.
- Ja nie chce być z tymi patałachami w drużynie! Bez przesady! Niech się wypchają!- krzyczała jedyna dziewczyna na boisku, pokazując na 3 chłopaków, którzy mieli zdezorientowane miny.
-Przepraszamy, że przeszkadzamy- zaczął Tom.- ale czy moglibyśmy się przyłączyć?- posłał dziewczynie swój czarodziejski uśmiech.
Dziewczyna go odwzajemniła.
-Dla mnie bomba!- wykrzykneła uradowana.- Ja gram z tą tu piąteczką- wskazała na nas- i biorę jeszcze Oliwiera i Simon'a.- tym razem pokazała palcem na 2 chłopaków stojących przy bramcę.
-Ale...- chciał wtracić jakiś chłopak stojący najbliżej dziewczyny.
-Odwal się. Oni grają ze mną i koniec.- dziewczyna dała kuścańca chłopakowi.
-Okej. To jest zemsta za to, że tydzień temu nie chciałem Cię w drużynie?- zapytał z uśmiechem chłopak.
-Tak, Andy. A teraz cierp!-odwróciła się do nas.- Cześć, jestem Julie. To jest Andrew.- wskazała na kolegę.
- A my to Siva, Nathan, Max, Jay i oczywiście skromny ja czyli Tom.- przedstawił nas z czarującym uśmiechem skierowanym tylko do Julie.
-Okej, okej koniec z tymi prezentacjami. Czas na football!- wykrzyknął Andrew, odwracając sie w stronę swojej połowy boiska.
-Przygotuj się na przegraną!- krzykneła za nim dziewczyna.
Andy odwrócił się przez ramię i uśmiechnął się do niej szelmowsko.

Zaczeli grać. Julie dobrze sobie radziła. Stwarzali z Tom'em rewelacyjne akcje. Strzelili już w pierwszych 15 minutach dwie bramki, przeciwnicy nie byli im dłużni, lecz strzelili tylko jedną brameczkę, którą wbił Andrew.

Jay co chwilę odwracał głowę w stronę dziewczyny. Ta wpatrywała się w boisko i śledziła ruch piłki. Czasami napotykał jej spojrzenie, lecz szybko odrywali od siebie wzrok, jak gdyby nigdy nic. Nagle Jay wpadł na genialny pomysł. Przebiegł kawałek i naumyślnie przewrócił się udając przy tym, że krzywi się z bólu. Natychmiast wstrzymano grę i wszyscy zrobili kółeczko wokół niego.
-Co się stało, stary ? Dobrze się czujesz? - przyklęk przy nim Nathan i "pomacał" łydkę Jay'a.
-Ehh, chyba mnie skurcz złapał.. Zaraz pewnie przejdzie.- wyjąkał Jay z udawanym cierpieniem na twarzy.
-Chłopcy trzeba mu pomóc wstać i odprowadzić na ławkę. Tam sobie poodpoczywa. Carmen się nim zajmię, przynajmniej nie będzie się nudzić.- wydała komendę Jul. Max i Tom pomogli mu dojść do ławki i zostawili go pod opieką dziewczyny.
Gdy chłopcy się oddalili Jay popatrzył na Panne X. Od razu spojrzał jej oczy. Były takie brązowe. Niczym czekolada. Dziewczyna po chwili odwróciła wzrok i przerwała ciszę:
- Znowu się spotykamy...- Jay zauważył różowe rumieńce na jej policzkach-co z Twoją nogą?
-Nic się nie stało, skurcz mnie złapał. Tak to jest, gdy się dawno nie ćwiczyło...
Znowu zapadła krępująca cisza na dobre 2 minuty. Dziewczyna patrzyła w boisko, Jay  w dziewczynę.
Tym razem on przerwał ciszę:
-Poznam w końcu Twoje imię ?
-Och, aż tak bardzo Ci na tym zależy?- powiedziała tym razem ze złością, a nie jak przed chwila z troską. Jay nie wiedział dlaczego jest zła.
-Chyba tak.. ale dlaczego jesteś zła? Zrobiłem coś nie w porządku ? Jeśli tak to przepraszam...- chciał przeprosić Jay, nawet nie wiedząc za co.
- Tak! Usiadłeś na moich pączkach!- jeśli wzrok mógłby zabić, to Jay już by leżał martwy.
Chłopak poczuł w końcu coś miękkiego pod jego siedzeniem. Popatrzył z zawstydzeniem na dziewczynę i szybko wstał.
- Przepraszam , nie zauważyłem!- chciał sie wytłumaczyć Jay.
- Oj nie przepraszaj, po prostu zejdź mi z oczu. - Panna X odwróciła wzrok od nadal zawstydzonego chłopaka.
-Jak chcesz to ja Ci odkupię te pączki...
-Nie fatyguj się, ale mam jedną małą prośbę.
-Slucham uważnie..- nadstawił uszu Jay.
-Wyrzuć te zmiażdżone pączki i wypad z mojej ławki!

*Perspektywa Andrew


Przegrywali 6 do 4. Jul z Tom'em świetnie sobie radzili. Lecz coś nie podobało mu sie w zachowaniu tej dwójki. Coś było nie tak..
Andy tak się zamyślił, że przystanął i Jul strzeliła do ich bramki już 7 gola. Chłopak popatrzył na dziewczynę. Do Jul zbliżył się Tom, mocno ją przytulił i pocałował  w policzek. Dziewczyna odwzajemniła mu się tym samym zarzucając chłopakowi ręce na szyje i całują w lewy policzek! Andy nie mógł tego znieść. Do jasnej cholery ! Co to jest ? Czemu Tom całuje jego Julie ?! Twarz Tom'a zdaniem Andrew była niebezpiecznie  blisko  twarzy Jul. Szybko podbiegł do tej pary przytalujących się ludzi i odepchnął Tom'a od Jul.
Dziewczyna popatrzyła na niego zdezorientowana.
- Ej Andy co jest?
Zapytany chłopak mierzył wściekłym wzrokiem zdezorientowanego Tom'a.
- Odczep się od niej!- wykrzyknął w twarz Tom'owi.
-Dobra stary! Okej, nie ma sie co bulwersować!- chłopak rozłożył ręce w geście poddania.
Jul szturchneła kolegę w ramię.
-Przepraszam was bardzo, ale ja i Andy chyba mamy coś sobie do powiedzenia,- popatrzyła wściekle na And'iego.- Za mną.
Odeszli za boisko, do najbliższego drzewa.
- O co chodzi Andy? Czemu się tak zachowałeś?
-On chciał Cie pocałować! A znacie się od niecałej godziny! Jesteś...- zaczął tłumaczyć.
- Tak, jestem dla Ciebie jak siostra, ale nie musisz się zachowywać jak rozwścieczony byk, gdy jakiś chłopka chce mnie pocałować.A poza tym ostatnio dziwnie się zachowujesz. Co się dzieje Andy ? Mi możesz powiedzieć..
-Nic...- odparł zrezygnowany.
Przecież jej nie powie, ze jest zazdrosny o każdego faceta, który ja dotknie, pocałuje, dlatego że  ją kocha. Nie powie jej przeciez tego. Nie mógłby... Ale tak bardzo chciał. Nie mógł już tego tłamsić w sobie.. lecz coś go za każdym razem zatrzymywało przed wymówieniem tych słów. Bał sie jak ona zareaguje.
-Przepraszam, to się juz nie powtórzy.
"Bo nie bedzie już co się powtarzać!"
-No i piąteczka.!
Przybili sobie "piąteczki" i poszli w stronę chłopaków, którzy stali na boisku.
-Przepraszam za brata, on nie chciał się tak zachować.- Jul tłumaczyła zachowanie And'iego Tom'owi.
-Skoro jest to Twój brat, to się nie dziwię, że się martwi o swoją siostrę- odparł ze śmiechem Tom.
Nagle uwagę wszystkich przyciagnęła Carmen, która biegła w stronę brata, a za nią w pełni sił biegł Jay.
Siostra wpadła w jego ramiona i mocno się do niego przytuliła.
-Co się stało, kochanie?- spytał odwzajemniając uscisk siostry całując ją przy tym w policzek.
-On zgniótł nasze pączki.! I nie chciał odejść jak go o to prosiłam.


Wszyscy wokół zaczeli się śmiać z tego co powiedziała Carmen.
Chłopak stwierdził, że czas się już zabierać do domu. Przy okazji pomoże Carmen wyjść z opresji.
-Nie wiem jak wy, ale ja mam dość na dziś. - zwrócił się do Jul.- Wygrałaś, ale następnym razem się odegram.Idziemy, skarbie?
-Z miłą chęcią.- Carmen popatrzyła na przyjaciółkę.- Idziesz? 
-Muszę, bo za jakieś 15 minut powtórka meczu Barcelony z Manchesterem.-zwróciła się do chłopaków z The Wanted.- Przepraszam chłopcy, ale siła wyższa.
Pożegnali się ze wszystkimi. Oczywiście Andy obserwował Jul jak żegnała się z Tom'em. Ku jego ucieszę, podała mu rękę, a nie pocałowała.
Trójka przyjaciół ruszyła niespiesznie do domu.

*Perspektywa Jay'a.

Ten Andrew to chłopak Carmen. Wiedział, że jak już coś się wali to do samego końca. Stwierdził, ze musi zapić alkoholem te smutki.
Gdy już chłopcy dotarli do domu z którego w piątek mieli się wyprowadzić, Jay od razu skierował się do salonu, sięgając  do drzwiczek barku po Jack'a Danielsa.
-Nalej i mnie, przeciez sam pił nie będziesz.- powiedział Nathan patrząc na Jay'a, który wlewał do swojego organizmu już 2 szklankę bursztynowego płynu.

***
Po godzinie całe The Wanted było pijane i z nie wiadomych dla Jay'a przyczyn alkohol nie pomógł mu zapomnieć o Pannie X.


********************************************************************************
Ekhm... beznadziejny rozdział. Musiałam go napisać, bo inaczej by się akcja nie rozwineła tak jak sobie postanowiłam.Proszę o  komentarze.



KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Rozdział II

* Perspektywa Carmen

Muzyka

Mineło parę dni od spotkania  Carmen,  z chłopakami z parku. Dziewczyna już wiedziała kim oni są. Byli piosenkarzami, bożyszczami nastolatek.  Wszędzie było głośnio o chłopakach z THE WANTED. To wywiad dla MTV,  to piosenki w radio. Wszędzie The Wanted. Było ich 5 : Jay - 22-letni, wysoki brunet o kręconych włosach i błekinych oczach. Można było w  nich utonąć, były cudowne. Nathan: 19-latek, brunet z grzywką uwielbiający full cap'y. Dziewczyn mógł zniewalaś ten jego piękny uśmiech. Max- 23-letni łysolek, wielkie ciacho do schrupania. Siva- 23-letni mulat o bardzo brązowych oczach i wydatnych ustach. I jeszcze Tom- nie widziała go wcześniej lecz potrafiła go opisać przez zdjęcia na Twitter'ze, brunet, niebieskie oczy, umiał przyciągać wzrok kobiet.

Carmen nie miała czasu na rozmyślania o tych chłopakach, codziennie z Julie miały dwa 1,5 godzinne treningi. Rano o 10.30 i po południu o 17.00. Mimo zmęczenia i trudnosci zwiazanych z tańcem kochała to co robiła. Taniec był jej życiem. Gdy się poruszała w takt muzyki nie myślała o niczym. Jej umysł zamykał się przed wszystkim, oprócz muzyki. Nie wiedziała co by było gdyby nie zaczeła tańczyć, jak potoczyło by się jej życie. Miałaby na pewno więcej czasu na zabawe. Ale nie żałowała tego, niczego nie żałowała. Bo jak można żałować czegoś co kocha się robić ? Jej zdaniem nie można było. Była sobota, godzinna 22.00. Leżała już w łóżku i próbowała czytać, lecz jej myśli co chwilę zajmowało coś innego. Albo martwiła się o brata, który co raz dziwniej się zachowywał, albo myślała o chłopakach z parku. "Oni pewnie już mnie nie pamiętają-skarciła się w duchu- przecież nie jestem z ich kręgów. Pewnie mają dziewczyn na pęczki i zapominają ich imiona, wiec jak mają pamiętać o mnie ?!" Rozmyślała tak  pół godziny,aż w końcu padla w objęcia Morfeusza.

*Perspektywa Jay'a


Była niedziela, minął tydzień od spotkania tajemniczej dziewczyny w parku, a on nie mógł o niej zapomnieć. Mógł tylko przypominać sobie jej twarz, która wyrażała gniew. "Była taka słodka jak się złościła", myślał. Była bardzo ładną dziewczyną. Obstawiał, że ma ok.20 lat. W ciągu tego tygodnia poszedł parę razy do parku, lecz nie spotkał dziewczyny. Chłopcy wyśmiewali się z niego, że Panna X( tak ją nazwali, gdyż nie znali jej imienia) zawróciła mu w głowie. On śmiał się wtedy razem z nimi, lecz w duchu przyznawał im racje. Bo jak możnaby było zapomnieć o tej dziewczynie ? Przecież nie wypadnie mu z głowy tak od zaraz. Urzekła go i za wszelką cene chciał dowedzieć się kim jest owa dziewczyna.

Miał zamiar iść dziś do parku po południu, bo miał malutką nadzieję, że ją tym razem spotka.W końcu ile razy można mieć pecha ?
Po 12.00 ruszył wraz z chłopakami do parku. Chłopacy chcieli pograć w nogę, na co chętnie się zgodził, gdyż sam bardzo lubił ten sport. Od urodzenia kibicował Realowi.
Gdy dotarli na miejsce, zobaczyli grupkę chłopaków i w tym jedną dziewczynę, którzy chyba wybierali skład. Machinalnie popatrzył na ławkę. Serce zabiło mu szybciej. Siedziała tam ! Jego Panna X !



Rozdział I

* Perspektywa Julie

Muzyka

-Oł yeaaah ! To dzięki mnie, dzięki mnie wygraliście patałachy jedne!- wykrzykiwała podekscytowana Julie, która po wygranej grze skakała podekscytowana.
-No brawo, brawo. Nie musisz się już tak zachwycać.- podszedł do niej Andrew z zamiarem przytulenia jej.
-Łapy przy sobie słabeuszu, jesteś cały spocony!- wykrzywiła się z błyskiem rozbawienia w  brązowych oczach.
-Ty też, wariatko!- Andrew już trzymał w mocnym uścisku wzbraniającą się przed tym dziewczyną.
-I cuchniesz! Fuuuujka! Carmen weź tego brudasa ode mnie!- dziewczyna szukała pomocy u przyjaciołki, która przypatrywała się tej wymianie "czułości" z boku.
Reszta "patałachów", czyli znajomych Andrew, która z nimi grała już poszła, więc udali się w trójkę do domu dziewczyn.
Kiedy zobaczyła dom, w którym zamieszkała z Carmen ok. 2 lat temu od razu się w nim zakochała. Był to dom o przyjemnym, zielonym kolorze,  1-piętrowy z drewnianymi okiennicami. Z całego domu Julie najbardziej podobała się kuchnia, gdyż uwielbiała gotować i nikomu nie pozwalała się zbliżać do jej ukochanego "królestwa". Odkąd zamieszkała z rodzicami w Londynie otaczały ją nańki i pokojówki. W czasie wolnym skradała się do kuchni i wraz z głównym kucharzem, Hose Louis'em gotowała różne dania. Był on jej jedyną  bratnią duszą w tym  ... nie wiedziała czy można nazwać domem miejsce, w którym nie czuła się kochana. Na początku znajomości z Carmen, dziewczyna zazdrościła jej tego, że ma ona kochającą rodzine. Nie musiała jej długo tego zazdrościć, bo rodzina Carmen pokochała ją tak samo jak ona ich. Byli jej jedyną podporą, bo Hose Louis został potrącony przez samochód  4 lata temu, w efekcie czego zmarł, a rodzice pogrążając się w pracy nie interesowali się zbytnio nią i jej uczuciami. Na szczęście znalazła miłość i zrozumienie u rodziny White'ów. Rozmyślając tak, nie zauważyła występu w chodniku i przewróciła się. Andrew szybko zareagował i podniósł ją.
-Julie nic Ci nie jest ?- dopytywał się Andrew z troską w oczach.
-Ale z ciebie łamaga! Kto by pomyślał, że dłużej utrzymujesz się na rękach ode mnie- śmiała się Carmen.
-Ha ha ha, się uśmiałaś. Po prostu się zamyśliłam.- tłumaczyła przyjaciółce otrzepując przy tym spodenki.
-A nad czym tak dumałaś, co?- wypytywała się jak zawsze ciekawska Carmen.
-Nad niczym!- wytkneła jej język- A tak na marginesie, co to za faceci, na których tak nawrzeszczałaś?
-Pff, to oni wrzeszczeli i zasłaniali mi widoki na waszą grę.Nie znam ich, kłócili się, bo ukradli koledze telefon. A poza tym nie wiedziałam, że patrzysz. Myślałam, ze jesteś zaobsorbowana grą.
- Akurat mieliśmy przerwe. Przyjrzałam się im dokładnie. Nie powiem, przystojni...- rozmarzyła się Julie, lecz ocknęła się przez chrząknięcie Andrew.
-Na serio ? JA tam nie widziałem, żeby byli przystojni...
-Oj Andrew, Andrew Ty jesteś mężczyzną, nie znasz się.- Julie walneła koledze pięścią w ramie.

* Perspektywa Andrew

- No tak.. - przytaknął smętnie Andy.
Nie podobało mu się to, że Julie podobają się inni chłopacy i, że ona podobała się chłopakom. Przecież to była jego siostrzyczka.. STOP musiał spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać w końcu, ze szaleje już od dawna za Julie. Nie mógł znieść widoku dziewczyny z jej byłymi chłopakami, nie lubił patrzyć jak całuje się z innymi... on chciał stać na miejscu tych chłopaków! To on miał dotykać jej malinowych warg! To on miał je smakować. Nie oni! Niestety Julie chyba nie chciała tego co on. Nawet nie próbował się do niej zbliżyć, bo bał się, że zepsuje to co już jest między nimi. Dlatego umawiał się z innymi dziewczynami. Nadaremnie chciał zapomnieć o Julie. Zawsze gdy całował sie z inną zastanawiał się jak to jest całować Julie i czy jej usta smakują jak maliny a może i lepiej... Niestety nie dane mu było tego sprawdzić.
" Ciągle te głupie "niestety, niestety, niestety!". Niech w końcu coś sie zmieni! Niech ona zobaczy, że kocham ją do szaleństwa. Że zrobiłbym dla niej wszystko! Czemu ona zawsze musi widzieć we mnie brata ?! Czy kiedys się zastanawiała nad tym , co by było gdyby byli razem.." On zastanawiał się nad tym każdej nocy próbujac zasnąć.Pytania, ciągłe pytania na które nie dostanie odpowiedzi...


***

Gdy w końcu dotarli do domu dziewczyn, Andrew położył się na kanapie skakając z kanału na kanał, aż w końcu wylądował na MTV i  trafił na jeden z lepszych jego zdaniem kawałków Linkin Park- Numb. Julie poszła do kuchni po chipsy i cole, a  Carmen do łazienki. Julie z uśmiechem weszła do pokoju kładąc na stoliku przyniesione z kuchni jedzenie. Andrew zapatrzył się w jej usta :"Jakby on chciał je pocałować, choć jeden jedyny raz..."
- Ty! Człowieku! Nie patrz się tak na mnie, tylko przełączaj na kanał sportowy pewnie jest powtórka meczu  Barcelony z wczoraj.-Julie zasiadła po turecku na fotelu.
- Oj przestań! Wiem, że lubisz nogę, ale żeby powtórki meczy oglądać? Nie bądź śmieszna.!- droczył się z dziewczyną.
- To ty nie bądź śmieszny tylko oddawaj pilota!-rzuciła się na niego  z zamiarem zabrania mu owego przedmiotu.
Po paru minutach Andrew dał za wygraną i oddał dziewczynie pilota. Już miała przełączyć, gdy zatrzymała ją Carmen.
-Poczekaj! Nie przełączaj!-wykrzykneła dziewczyna.
Andrew i Julie popatrzyli na nią ze zdziwieniem, a potem na telewizor. Leciała piosenka jakiegoś boy's band'u. Chłopak skrzywił się  i popatrzył na siostrę, która miała otwarte usta ze zdziwienia.
- Nie mów, ze słuchasztych bożyszczy nastolatek...- zaczął Andrew.
-Nie o to chodzi! Ja znam tych chłopaków...to znaczy tak mi się wydaje... no bo... - zaczeła się jąkać Carmen.
-No wyduś to z siebie- ponaglała ją Jul.
- To oni! To ci chłopacy z parku..
Julie i Andrew jak na komendę odwrócili się do telewizora wytrzeszczajac ze zdumienia oczy.





Prolog- "All time low" (cz. I)

* Perspektywa Carmen.

Od jakieś godziny Carmen siedziała w parku na ławce i przyglądała się grze Julie w piłkę nożną ze znajomymi jej brata. Żaden z poznanych dzisiaj przez dziewczyny chłopaków, nie wiedział, że jej przyjaciółka gra w nogę nie lepiej niż chlopcy. Julie miała pokój poobleklejany plakatami rożnych piłkarzy, a jej ulubionym klubem była Barcelona. Carmen nie lubiła piłki nożnej i gdy widziała jak współlokatorka ogląda mecz w telewizji to zamykała sie w pokoju z książką i ze słuchawkami w uszach, bo nie chciała ogłuchnąć przez głośne wrzaski podekscytowania lub pogardy, które wydawała z siebie Julie przy oglądaniu meczy. 
- No podaj! Tutaj jestem ! Na drugiej!- krzyczała Julie, wymachując przy tym zawzięcie ręką.- Co za imbecyle z was!- tym razem Carmen z uśmiechem na twarzy patrzyła jak jej przyjaciółka popchneła Andrew, który był w przeciwnej drużynie, okiwała chłopaków i strzeliła gola.
- I co?! Łyso wam! Dziewczyna gra lepiej od was! Lepiej mi następny raz podawajcie, bo nie wygracie tego meczu!- wytkneła im brunetka. 
Była niedziela po południu,  jedyny dzień wolny od treningów tańca które mieli dwa razy dziennie. Za 3 miesiące mają mistrzostwa świata w tańcu nowoczesnym i muszą się przygotowywać bardziej precyzyjnie, gdyż w koncu chcą wygrać z zespołem ich odwiecznych wrogów z USA "NY DANCE", którzy od zawsze z nimi rywalizowali. Siedziała tak i rozmyślała o ich nowym układzie taneczym, gdy jakaś grupka wrzeszczących z całych sił chłopaków przebiegła koło ławki, którą zajmowała, przy okazji strącając jej torebkę. 
- Łapać go! On ma mój telefon! Łapać go! - darł sie w niebogłosy jakiś mulat.
- Zaczekaj, tylko wyślę sms'a!- odkrzyknął chłopak z full cap'em na głowie, który był osłaniany przed mulatem przez  3 innych gości. 
-Ani mi się waż! Oddawaj!
-Trzymaj. I tak już wysłałem!- z szelmowskim uśmiechem odparł full cap. 
-Przepraszam was bardzo, ale czy moglibyście mi nie zasłaniać i nie krzyczeć, jakby was zażynali, bo ja właśnie oglądam mecz i szczerze mówiąc, przeszkadzacie mi w tym!- powiedziała zdenerwowana Carmen.
Chłopcy popatrzyli na nią ze zdumieniem malującym się na ich twarzach. Mulat szybko sie zreflektował i przystąpił do wyjaśniania i przepraszania:
- Bardzo panią przepraszam za ich głupie zachowanie. Oni tak zawsze się zachowują, powinni ich zamknąć w wariatkowie.
-Och, w to nie wątpie! 
-Miła pani- tym razem odezwał się jakiś łysy gość,który od razu spodobał się Carmen- tego tu- wskazał na właściciela odzyskanej komórki- powinni zabrać do wariatkowa, bo po co się denerwować z powodu zabrania komuś telefonu...
-Nie obchodzą mnie te powo..- chciała wyrazić swoją opinie, lecz jej przerwano.
-Mnie ?! Nie bądź śmieszny, chcieliście wysłać sms'a do Nareeshy!
- I co z tego?! Nie interesuje mnie to! Możecie już nie zasłaniać mi widoków?!?- wykrzykneła już mocno zdenerwowana Carmen.
-Uuuu, chyba naprawdę przeszkodziliśmy. Przepraszamy!-powiedział następny koleś, tym razem w lokowanych włosach, zrobił smutną minę.- Chodźcie chłopcy, zwijamy się. Nic tu po nas!
-Do widzenia!- odpowiedzieli wszyscy chłopcy  równo.
-Żegnam. 
Chłopcy poszli. Patrząc się na gre Julie i chłopaków, zastanawiała się kim są ci faceci i dlaczego ten loczek wydaje się taki.. interesujący. Po głębszym zastanawianiu się i odtworzeniu sobie w głowie wyglądu loczka Carmen stwierdziła, że jednak nie warto o nim dłużej rozmyślać, gdyż nie miała pewności czy kiedykolwiek go jeszcze spotka..  
"Oby nie! Nie lubie durnych ludzi, chodź te jego niebieskie, inteligentne oczy, które patrzyły na mnie z udawanym smutkiem były takie... Stop! Po co o nim myślę i tak go nie spotkam!" 

*Perspektywa Tom'a

"Boże Ci to umieją narozrabiać"- myślał Tom przewracając oczami na widok chłopców z jego zespołu, którzy rozmawiali z jakąś brunetką. Była widać, ze jest mocno zdenerwowana z powodu wrzasków jego kumpli. Brunet chciał już interweniować, ale zauważył chłopców kierujących się w jego strone.
- I po co Ci to było? - Jay patrzył złowrogo na Nathan'a- przez Ciebie zdenerwowaliśmy jakąś biedną dziewczynę, która przyszła odpocząć, a nie słuchać wrzasków... - wygłaszał swój monolog Jay.
-Och, przestań już!- Nathan patrzył z politowaniem na przyjaciela-To też był Twój pomysł!
-Ale...
-Przestańcie już! Było, mineło! Chodźmy coś zjeść, bo nie wiem jak wy, ale ja umieram z głodu.- chciał załagodzić sytuacje Tom. Chłopcy przystaneli na to i skierowali sie do pobliskiej restauracji. 
Tom zauważył, że Jay odwraca się co chwilę,  by spojrzeć na kobiete siedzącą na ławce. 
"Co go tak w niej zaintrygowało, że tak na nią patrzy? Może po prostu chce ją przelecieć?"  rozmyślał przez całą drogę do knajpki Tom.

***
Piosenka zawarta w "Muzyka" jest piosenką przewodnia tego opowiadania:D Aaaaaaaaaaa, prolog już za mną. To moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość, komentarze i opinie. :)



Bohaterowie

BOHATEROWIE


Carmen White

Carmen ma 20 lat i zawodowo tańczy w grupie tanecznej  "Stand Up". Od 6 roku życia zajmuje się tańcem. Wraz ze swoim zespołem jeździ na różne konkursy i mistrzostwa. Niedawno zostali mistrzami Europy w tańcu nowoczesnym. Jest ona brązowooką angielką, ktora mieszka w  Londynie ze swoją najlepszą przyjaciółką Julie. Uwielbia Hiszpanie i biegle posługuje się tym językiem. Jej rodzice (Ann i Jonathan) mieszkają w Hiszpani od 2 lat. Carmen utrzymuje z nimi dobre stosunki. Ma jeszcze brata Andrew, którego uwielbia i skoczyłaby za nim w ogień. 


Julie Raven

Julie to najlepsza przyjaciołka Carmen. Tak jak ona tańczy w "Stand up". Ma lat 19 i z pochodzenia jest Walijką. Przeprowadziła się do Londynu ze swoją rodziną, gdy miała 6 lat, potem zaczeła tańczyć. Mieszka z Carmen, gdyż jej rodzice nie zajmowali się nią. Rodzice Julie są "kasiaści", więc wynajeli sztab  niań, żeby się nią opiekowały. Jest jedynaczką, traktuje Carmen jak siostrę, której nigdy nie miała. Uwielbia piłkę nożną.

Andrew White

Andrew to starszy o dwa lata brat Carmen. Jest on grafikiem komputerowym, który próbuje swoich sił też w modelingu. Jego największym sukcesem, jest wzięcie udziału w sesji zdjęciowej z polską modelką Anją Rubik. Nie ma dziewczyny, ale skrycie podkochuje się w przyjaciółce siostry, Julie. 

THE WANTED


Ich chyba nie muszę przedstawiać. Od lewej : Jay, Nathan, Max, Siva i Tom . :)

***
Mam nadzieję, że wam się spodoba :D