Obywatel G.C. - Nie Pytaj o Polskę
To co tam zobaczyli dogłębnie nimi wstrząsnęło...
Przed jej blokiem stały 3 wozy strażackie, a w mieszkaniu na pierwszym piętrze szalał pożar. Przestraszeni ludzie w piżamach oraz gapie stali przed budynkiem patrząc na pracę strażaków.
Max szybko postawił ją na ziemi i złapał za rękę. Podeszli do pierwszej osoby jaką napotkali.
- Co się stało? - zapytał.
- Podobno to przez instalacje elektryczną. Było jakieś zwarcie... Na szczęście wszyscy już wyszli z budynku. Najgorzej z mieszkaniem na parterze, bo tam się to wszystko rozszalało. Współczuję też ludziom z drugiego... - relacjonował jeden z gapiów.
- Ja mieszkam na drugim piętrze... - Emmie zakręciło się w głowie. Dobrze, że łysy ją przytrzymywał.
Zamilkli. Nie mogła nic więcej wykrztusić. Głowa ją rozbolała.
Cholera, czemu to musiało się akurat teraz przytrafić ? Kolejny problem na głowie.
Gdzie ona się teraz podzieje ?
Jakie są straty ?
Czy będzie mogła wrócić do mieszkania?
Po okołu 20 minutach, które wydawały się jej wiecznością, pracownicy straży pożarnej ukończyli akcje.
Nawet nie zauważyła, gdy Max się oddalił podszedł do jednego z ludzi w czerwonych hełmach, by spytać się o stan budynku.
Z rozmyślań wyrwał ją znajomy głos.
- Emmo, nie będziesz dziś mogła wrócić do domu. Pożar doszedł prawie do trzeciego piętra... Chodź, zamówiłem taksówkę. Teraz będziesz mieszkać u nas.
Popatrzyła na niego zdezorientowana.
- U was ? Czy ja czasem wam nie sprawie kłopotu ? Mogę iść do jakiegoś hotelu ...
Mężczyzna szybko jej przerwał.
- Nie ma mowy. Jest wpół do trzeciej, a oboje padamy z nóg. Po tym dniu pełnym wrażeń mam ochotę rzucić się na łóżko i spać tydzień. Proszę, chodźmy już.
Ruszyła w stronę bloku.
- Co Ty do cholery robisz? - wykrzyknął, łapiąc ją za ramię i obracając ku sobie.
- Idę po swoje rzeczy... - odpowiedziała spokojnie. Miała mroczki przed oczami.
- Mówiłem już, że nie jest to możliwe...ochh - podniósł ją jakby była piórkiem i przerzucił przez ramię. - Nie lubię się kłócić z kobietami o wpół do 3 w nocy. - wymamrotał pod nosem.
Wsadził ją do taksówki i złapał za rękę. Oparła głowę o wezgłówek siedzenia i gdy zamknęła oczy, żeby się odprężyć, zasnęła.
Obudziło ją lekkie szturchnięcie w ramię.
- Stawaj księżniczko. Jesteśmy na miejscu.
Wyszła z samochodu i rozespanymi oczami rozejrzała się wokół. Znalazła się na ulicy pełnej pięknych domów. Max już ją ciągnął w stronę swojego domu.
Był to wielki, dwupiętrowy budynek. Od razu jej się spodobał.
Weszli do środka. Poprowadził ją do kuchni i kazał usiąść na krześle barowym obok wysepki. Tak też zrobiła.
Zasiadł naprzeciwko niej.
- Słuchaj... Rozumiem, że to wszystko Tobą wstrząsnęło...
- Rozumiesz?! Byłeś kiedyś w takiej sytuacji ?! - spytała z furią. Popatrzył się na nią dziwnie. Po chwili się zreflektowała. Co ona wyrabia ? Była tak zmęczona, że reagowała wściekłością na podaną przez niego pomocną dłoń?
- Przepraszam - odparła ze skruchą - Jestem zmęczona, powoli nie kontaktuję . Czy mógłbyś powiedzieć, gdzie mogę przenocować ?
- Jasne, chodź.
Nie patrzyła gdzie idzie, była na to zbyt ociężała. Ręka Max'a ciągnęła ją na piętro. Otworzył przed nią drzwi do pięknego, beżowego pokoju. Było w nim wielkie łóżko i szafa. Bujany fotel stał koło okna, a stojak z gitarą zaraz koło niego. Na ścianach wisiały plakaty i pełno zdjęć oprawionych w ramki, zapewne rodzinnych.
Teraz interesowało ją tylko łóżko. Idąc do niego ściągnęła buty i w sukience położyła się na nim. Zamknęła oczy, czuła jak przykrywa ją kołdrą. Odpłynęła w krainę Morfeusza.
***
Obudziła się z bólem głowy. Nie otwierając oczu przypomniała sobie dzisiejszy sen. Śniło jej się, że jej blok się pali. Zaśmiała się z powodu tej absurdalności i rozchyliła powieki.
Z przerażeniem rozejrzała się wokoło. Potem palnęła się w czoło.
To nie był sen ! Wszystko działo się naprawdę!
Wstała i przetarła oczy rękoma. Nadal była w sukience z wczoraj. Boso poczłapała do drzwi i otworzyła je. Zeszła schodami na parter, znalazła chłopaków w kuchni.
Gdy do niej weszła, wszyscy jak na komendę odwrócili się w jej stronę.
Max szybko do niej podszedł i otoczył ramieniem.
- Dobrze się czujesz? - zapytał prowadząc ją do stołu.
- Jakoś żyje... - odpowiedziała zakłopotana. Wbiła wzrok w miskę z płatkami, którą przed nią postawiono - Przepraszam, że wam się tak zwaliłam na głowę...
- Och, przestań. Nigdy nie zostawiamy przyjaciół w potrzebie. Możesz u nas zostać ile chcesz - usłyszała głos Sivy.
Reszta mu przytaknęła.
Odpowiedziała im nieśmiałym uśmiechem i zaczęła wcinać swoje, jak je nazywał Tom, owocki przysłuchując się rozmowie toczonej przy stole:
- ... dzisiaj jest pierwszy odcinek. Jak pomyślę sobie, że ona tańczy z tym Pettyfer'em... Szkoda, że nie mogę tam być...
- Niestety, koncert mieliśmy już dawno zaplanowany - Tom spojrzał na blondynkę - Jak chcesz to możesz iść z nami...
- Nie, dziękuję. A poza tym, chyba nie jestem odpowiednio ubrana - wskazała na swoją kreację.
- Dla mnie zawsze wyglądasz pięknie - wtrącił Nath oblizując przy tym dolną wargę.
Łysy posłał mu groźne spojrzenie i zwrócił się do dziewczyny:
- Poprosiłem Julie, by kupiła Ci jakieś ubrania. Leżą w moim pokoju - powiedział jakby nigdy nic.
Drgnęła. Kolejny raz za nią płacił. Wcześniej tatuaż, teraz to. Nie chciała być mu za nic winna. Nie czuła się z tym dobrze. Musi później z nim o tym porozmawiać.
Po skończonym posiłku poszła z Max'em na górę, do pokoju, w którym wcześniej spała.
- Max, słuchaj.. Ja naprawdę Ci za wszystko oddam. Nie chce być Ci za coś kolejny raz winna. Głupio się z tym czuję...
Przerwał jej poprzez uniesienie ręki.
- Emmo, teraz Ty mnie posłuchaj. Nie chce słyszeć o żadnym oddawaniu pieniędzy. Przyjmij to jako prezent. a prezentów się nie oddaję, więc...
- Zapłacę za te rzeczy. - ustawała przy swoim.
- Nie musisz za nie płacić. To był mój pomysł.
Już otwierała usta, by wyrazić swój przeciw, lecz chłopak, by jej w tym przeszkodzić pocałował ją w rozchylone usta. Złączyli się w długim, namiętnym pocałunku.
Nagle drzwi się otworzyły. Ukazał się w nich Nathan, który przerwał im tę romantyczną chwilę. Szybko odskoczyli od siebie.
- Ups, chyba wpadłem nie w porę... - odparł z udawanym zakłopotaniem. W jego oczach igrały wesołe błyski.
- Czego chciałeś? - zapytał ze złością starszy.
- Tylko powiedzieć, że masz się zbierać, bo za piętnaście minut jedziemy. Kev* już czeka na dole. Sprężaj się.- gdy to wypowiedział, zamknął natychmiast drzwi, jakby się bał, że kolega się na niego rzuci, z powodu przerwania mu swoich miłosnych wyczynów.
Gdy już zostali sami zapanowała między nimi niezręczna cisza.
- To ja może... już pójdę. Nie wiem o której wrócimy. Koncert jest od 19:00,a będzie trwał dobre 2 godziny... Jeśli się uwiniemy to będziemy tak przed 23. Dam Ci kluczę, jeśli chciałabyś gdzieś wyjść. Cały dom jest do Twojej dyspozycji. Rozejrzyj się i rozgość. - mówiąc to złapał bluzę, telefon, schował portfel do kieszeni i podał jej klucze - To chyba wszystko... To znaczy, nie wszystko. - w dwóch susach zmniejszył odległość jaka między nimi była i złożył pocałunek na jej ustach.
- Jezu... ile ja bym dał, żeby teraz zostać w domu..- wyznał, gdy już się od niej oderwał.
Uśmiechnęła się do niego promiennie i po przyjacielsku klepnęła w tyłek.
- Idź już. Do zobaczenia.
- Cześć.
Stała w pokoju i jak głupia szczerzyła się do siebie. Gdy usłyszała trzask frontowych, który ogłosił, ze jej gospodarze już wyszli na koncert zajrzała do torby, która stała w rogu pokoju. Otworzyła ją i wyjęła z niej czarny jedwabny stanik, który o dziwo pasował, bieliznę oraz parę bluzek i dżinsów.
Poszła do łazienki, wykąpała się i wciągnęła na siebie czarne dżinsy i zieloną bluzeczkę.
"Czas rozejrzeć się po tej willi" - pomyślała. Zeszła na dół. Oprócz kuchni i przestronnego salonu na parterze była też siłownia oraz pokój z bilardem i stołem ping - pongowym .
Z braku żadnego sensownego zajęcia włączyła telewizor i zaczęła oglądać jakiś głupi serial, którym okazał się "Seks w Wielkim Mieście".
Przed telewizorem spędziła dobre 5 godzin. Następnie zrobiła spaghetti i ponownie zasiadła przed tak zwanym "oknem na świat".
Zasnęła.
*********************************************************
*Kev - zdrobnienie od Kevina, ochroniarz chłopaków.
Wiem, wiem, wiem. Wyszło beznadziejnie. Przepraszam :( Poprawię się.
Tydzień na wymianie wspominam niesamowicie. Niestety musieliśmy się pożegnać. Ta wymiana odbyła się w Polsce ( to Litwini do nas przyjechali), ale mamy wielką nadzieję, że w sierpniu my do nich zawitamy.
Wyrażajcie swoje opinie, proszę !
Za 4 rozdziały koniec części II i zaczniemy III, która już się piszę :D
Za tydzień następny !
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
"Oczywiście, że nic nie powiem. Nic,a nic - buhahaha. Żartowałem! "
Jednak mialam rację,ze to pożar.Dobrze,że Emmie ma kto pomóc.Że też Nathan nie miał kiedy wejsć...
OdpowiedzUsuńZaskakujesz mnie z każdym kolejnym rozdziałem. Oby tak dalej <3 weny.
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że pożar
OdpowiedzUsuńjestem Bogiem hahaha :D
to się kurczę porobiło z naszą bohaterką i ten opiekuńczy Max
nieźle, nieźle
kolejna część jestem uradowana, kto tym razem ?
Nathan ??
to do następnego :*
http://alltimethewanted.blogspot.com/
Wiedziałam, że pożar ;d ale jest jakiś plus! :D Yeah! Fajnie, że się pocałowali, a Emma nie protestowała :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że będzie fajnie podczas tymczasowego mieszkania dziewczyny u chłopaków :D
Nawet nie wyobrażasz sobie jak mnie ciekawi co dalej będzie, jak wróci Max :D
Pozdrawiam ;*
Serdecznie zapraszam na opowiadanie o 1D - http://jedno-serce-jedno-bicie-1d.blogspot.com/:D
OdpowiedzUsuńJak ja lubie, gdy ludzie się całuj:D:D:D Teraz, że pożar był to ona nie może wrócić do siebie i będzie mieszkała u chłopaków a dzięki temu będzie mogła sie dowoli całować z Maxem:D:D:D
OdpowiedzUsuńJestem płytka, tylko o całowaniu,.... boże..:DD:
Ale nie no, widzę, że poprawiłaś pisownie także, wiec baaardzo się ciesze;d
Tak krótko, ale po napisaniu 3 stron demona, mam dość:D:D
Pozdrawiam
http://demon-zadzy.blogspot.com/
ostatnio przeczytałam całą trylogię o Greyu i teraz wszystko mi się z nim kojarzy. XD ten Max co kazał kupić komuś ciuchy, a i bielizna na dodatek pasuje. :D
OdpowiedzUsuńNaaaaaaaath mnie irytuje. Ale te pocałunki były suodkie. <3
weny <3
Nie żeby coś ale dobrze że jej się ten dom spalił XD
OdpowiedzUsuńBędzie ciekawiej :P
Hahaha ciekawe skąd osoba która kupowała stanik wiedziała jaki rozmiar :P
Dobra ja i moje zboczone myśli, że to Max w nocy podkradł jej się do pokoju i spr rozmiar stanika i przy okazji sb poma... XD
Nic nie mówię :P
Haha tak zaciesz mam bo rodzice w końcu oddali mi internet który bezprawnie mi zajumali ;<
Ale rozdział świetny czekam na następne rozdziały i kolejną część opowiadania :D
Do nn :)
Me gusta, piękny, me gusta, me gusta, me gusta, me gusta, me gusta, me gusta, piękny, me gusta, me gusta, me gusta, me gusta :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję, że jest tymczasowo bezdomna. No ale od czego ma Max'a ;D rozdział rewelka :) weny! :*
OdpowiedzUsuńOMG! spalił się jej dom;(( Współczuje ale z drugiej strony będzie bliżej Maxa, a to mega słodkie;pp
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że nie długo będę musiała czekać na kolejny!!;pp
Weny<3
aa i zapraszam do siebie; http://fans-thewanted.blogspot.com/ ;p
Boziusiu, taka tragedia.. No ale jest Max! Całe szczęście, że jest taka pomocna dłoń.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na prolog i uno. Góry, Daria i Andrzej Wrona. www.gorskiepowietrze.blogspot.com