Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział piąty

* Perspektywa Jane

Sia - Breathe me

Oczekiwanie na sobotę minął jej w  miłej atmosferze, nie licząc mieszkania z nieodzywającym się do niej mężem. Codziennie spotykała się z Nareeshą. Wychodziły na spacery, drobne zakupy. Doszło do tego, że Tom zostawiał jej swoją listę zakupów i dla niego też robiła sprawunki. 
Obudziła się rano rześka i w miarę wypoczęta. Na dworze panował upał, co było dość dziwne. W końcu mieszkała w Londynie, stolicy deszczu. 
Był pierwszy lipca, sobota. 
Promienie wakacyjnego słońca grzały jej twarz, gdy ubierała długą spódnicę , luźną bluzkę i okulary. Dzięki przyjaciółce i jej radom wiedziała jak się ubrać, by nikt nie widział jej zaokrąglającego się brzucha. 
Wchodziła już w czwarty miesiąc ciąży, więc brzuch powoli zwiększał swój obwód, a piersi zaczęła nabrzmiewać. Zwiększył się też jej apetyt, zaczęła ukradkiem podjadać płatki swojego małżonka. 
Tak ubrana zeszła do kuchni, by zrobić sobie śniadanie :  kanapki z nutellą (kolejny przysmak Parker'a), sałatkę owocową i herbatę. 
Z obładowaną tacą wyszła na ganek, by upajać się piękną pogodą. 
Jej błogi odpoczynek przerwał  Siva, który po otwarciu zielonej furtki, zmierzał ku niej ścieżką z kamyków. 
- Cześć. 
- Witaj. Tom chyba jeszcze śpi...
- Dzwoniłem do niego przed chwilą, zaraz zejdzie. Poczekam tu na niego... Mogę usiąść? 
- Ależ oczywiście - uśmiechnęła się - Przynieś Ci coś do picia?
- Wodę poproszę. 
- Okej. 
Gdy szła po picie dla mulata przypomniało jej się ich pierwsze spotkanie. 
Nar przedstawiła jej go, gdy siedziała obładowana książkami przy bibliotecznym stoliku. Nie rozmawiali ze sobą zbyt często, gdyż ją peszył, ale od razu go polubiła. Miała nadzieję, że z wzajemnością. 
Postawiła przed nim szklankę i usiadła na swoim miejscu. 
- Co dziś robicie ? 
- Mamy próby przed niedzielnym koncertem... A, zapomniałbym. Nareesha kazała Ci przekazać, że nie może dzisiaj przyjść. Ma jakieś urwanie głowy w pracy. Kazała też Cię przeprosić...
Czyli dzisiaj będzie jeden z kolejnych nudnych dni...
- Ok, nic się nie stało. Popracuję sobie na świeżym powietrzu.
Posłał jej szeroki uśmiech i potarł ręce.
- Za tydzień jedziemy wszyscy za miasto, na działkę. Dziewczyny zasadziły tam wiosną jakieś krzaczki i warzywka... Ogólnie takie rodzinne spotkanko. Mam nadzieję, że też przyjedziecie z Tom'em...
- Wątpię, żeby Tom mnie ze sobą zabrał. Ja...
Nagle zza drzwi domu wynurzył się jej mąż. 
- Pewnie, że przyjedziemy. Cześć, Siva. Możemy już iść do tych debili. - zwrócił się do żony. - O wpół do ósmej bądź  gotowa, dobrze ? 
Kiwnęła głową. 
Nachylił się nad nią i dał jej głośnego całusa w usta. 
- Do widzenia Jane. - powiedział, odwrócił się na pięcie i odszedł wraz z przyjacielem zostawiając ją zszokowaną. 
Gdy weszli  do domu naprzeciwko odetchnęła z ulgą i palcem wskazującym dotknęła swoich ust, a potem szybko przejechała po wargach językiem, jakby chciała wyczuć jego smak. Ale był to przecież tylko słodki pocałunek jakim zazwyczaj obdarza się dziecko, a nie dorosłą kobietę, która nosi twoje dziecko. 
Zdawała sobie sprawę, że ten buziak i ta deklaracja, że zawiezie ją na działkę była na pokaz, lecz w głębi duszy się z tego cieszyła. 
Z wesołą miną poszła po laptopa i na świeżym powietrzu do późnego popołudnia pracowała nad artykułem na temat fizyki kwantowej. Nie mogła się skupić, wszystko ją rozpraszało, lecz skończyła tekst i wysłała do redakcji. 
Następnie zrobiła sobie spaghetti na obiad, posprzątała parter i poszła pod prysznic, by szykować się na kolację dobroczynną. 
Ubrała się w sukienkę, którą wcześniej "wspaniałomyślnie" zaakceptował brunet. Do tego czarne buciki z paseczkami na lekkim koturnie. Wyczesała włosy, umalowała usta błyszczykiem i wytuszowała rzęsy. 
Jak na panią profesor Jane Foley wyglądała całkiem nieźle. 
Nie słyszała jak wracał Tom, więc zdziwiła się, gdy usłyszała dyskretne pukanie do drzwi. 
- Proszę - zawołała. 
Do pokoju wszedł nie kto inny jak on. Nienagannie ubrany w czarny garnitur, białą koszulę i tego samego koloru wąski krawat. 
- O, widzę, że już się przyszykowałaś. - zmierzył ją dziwnym spojrzeniem - Chodźmy już, bo się spóźnimy. 
Przed domem stało czarne audi R8.
- Wow,  piękne masz to autko.
Otworzył przed nią drzwi.
- Dzięki, kupiłem je dzisiaj.
Chłopcy i ich zabawki, pomyślała.
Usiadł za kierownicą i pieszczotliwie przesunął po niej palcem, a potem popatrzył na nią. 
- Piękna. - szepnął i odpalił silnik. 
Nie wiedziała czy mówił o niej, czy może o swoim nowym cacku, ale uśmiechnęła się pod nosem.
- W środę przyjeżdżają moi rodzice, pamiętasz co mi obiecałaś? - zaczął 
niepewnie.
- Tak, pamiętam. I dotrzymam słowa.
Odetchnął z ulgą. 
- To dobrze. - zerknął na nią - Zostają na dwa dni, ale zatrzymają się w hotelu. Przyjdą w środę na kolację...
- Zrobię coś dobrego. 
- Okej... No i zostaję sprawa działki...
Wykrzywiła usta w smutnym grymasie.
- Wiem, że nie chcesz mnie tam zabrać. Rozumiem. Ja...
- Nie, nie o to chodzi. - pokręcił głową - Po prostu chciałem Cię uprzedzić, że chyba nie wszyscy są przyjaźnie nastawieni na to, że jesteśmy małżeństwem...
- Rozumiem...
- I będziesz musiała wcześnie wstać, bo na działkę jedzie się dobre półtorej godziny, a spotykamy się o dziewiątej. Carmen lubi wymyślać dziwne godziny... - westchnął.
- Carmen ?
- Dziewczyna Jay'a.
- Aha..
- Byłaś u ginekologa ?
To pytanie ją zaskoczyło, wcześniej się o to nie pytał.
 - Nie, mam wizytę za 2 tygodnie. 
- Bierzesz jakieś witaminy ?
Kolejne zaskoczenie. 
- Kwas foliowy i bardzo malutkie, żółte tableteczki. 
- W czwartym miesiącu można poznać płeć dziecka...
- Ja nie chce jej znać. Chciałabym mieć niespodziankę. 
- Okej...
- Dobra, koniec tego wywiadu. Skąd wiesz tyle o tym wszystkim ?
Zarumienił się lekko.
- Słyszałem od kogoś...
- Okej...
- Jesteśmy na miejscu. 
 Zatrzymali się przed ogromną rezydencją, która wyglądała jak dworek z 20-lecia międzywojennego. 
Brunet wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył jej drzwiczki. 
Wziął ją za rękę i rzucił kluczę chłopakowi, który stał przy drzwiach. 
Nagle oślepił ją blask fleszy. Zamrugała i popatrzyła na zgromadzone wokoło nich paparazzi. Szybko przykleiła do twarzy sztuczny uśmiech, a Tom pocałował ją lekko w policzek. Weszli do budynku. Od razu przywitali ich gospodarze, których nazwiska niestety nie dosłyszała, bo przyglądała się obrazowi imitującemu nalot sił niemieckich na Warszawę.  Była tylko raz w Polsce, w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Przyjaźni ludzie i piękny krajobraz, to zapadły jej w pamięć.  
Otrzeźwił ją szept Tom'a przy uchu :
- Znowu się zamyśliłaś. Chodźmy do stolika.
Weszli do ogrodu, w którym mieściło się pełno stolików, parkiet i scena - zapewne dla orkiestry. 
- Chodź. 
Puścił jej rękę tylko po to, żeby opleść jej biodra i przyciągnąć do siebie. 
Zauważyła, że prowadzi jej do miejsca, które zajęła już reszta The Wanted z partnerkami, tylko Nathan był sam. 
- Spóźniliście się. - zaczął Jay. Bez wcześniejszego powitania. 
- Dzięki, was też miło widzieć. - odsunął jej krzesło. Opadła na nie ciężko. Koło niej siedziała Nareesha.
- Cześć skarbie. - szepnęła. 
- Cześć. 
- Przepraszam, że dzisiaj...
- Nic się nie stało, rozumiem. 
Nie słuchała co mówi gospodarz, który stał na scenie. Po prostu w odpowiednich miejscach klaskała. Była pogrążona we własnych myślach. 
- Znowu się zamyśliłaś. - wymruczał jej do ucha Parker. Jego ciepły oddech pieścił jej skórę. 
Uśmiechnęła się do niego niepewnie, a on złapał jej dłoń, położył na stole i uspokajająco przejeżdżał kciukiem po jej knykciach. 
Gdy mężczyzna przestał mówić zjawili się koło ich stolika kelnerzy. Postawili przed nimi pierwsze dania i zaczęli nalewać wino i wodę do kieliszków. 
Gdy zaczęli jeść rozmowy przy stole się rozwinęły. Nie wtrącała się do nich, tylko słuchała. 
Carmen opowiadała o działce, chłopcy śmiali się z Sivy, że jest pantoflarzem, aż nagle poczuła jakiś ruch w brzuchu. 
Otworzyła usta robiąc z nich literkę "O" i delikatnie dotknęła brzucha. 
- Co się stało ? - zapytał Tom.
- Chyba się poruszyło...
- Co ? - szepnęła Nar - Gdzie ?
- Tutaj. - wzięła jej dłoń i poprowadziła po jej lekko zaokrąglonym podbrzuszu. 
Kolejne poruszenie. 
- Oooo, jakie to fajne uczucie. - powiedziała. 
Brunet delikatnie ściągnął rękę mulatki i sam przyłożył ją w to samo miejsce. 
Na jego ustach błąkał się uśmiech. 
Po chwili wziął rękę. 
Wszyscy patrzyli na nich z dziwnym wyrazem twarzy. Zignorowała ich i ponownie zajęła się tym co leżało na jej talerzu. 
Rozmowy ponownie przybrały na sile, jakby to co się stało przed chwilą nigdy nie miało miejsca.
Po posiłku na scenę ponownie wszedł krępy gospodarz, który zaczął aukcje. Na pierwszy ogień poszły... bilety VIP na występ zespołu The Wanted, który odbędzie się w niedziele w Londynie. 
Na buzie chłopaków wystąpił szeroki uśmiech, gdy okazało się, że bilety poszły za 5 tysięcy funtów. 
Po skończonej licytacji, przyszedł czas na tańce. Ku jej zaskoczeniu zaprosił ją do tańca najmłodszy z mężczyzn przy stoliku. Ubrany w dobrze skrojony czarny garnitur i z rozpiętym guzikiem koszuli wyglądał seksownie. 
Akurat leciała jakaś wolna piosenka, więc jej partner kołysał ją lekko w jej takty. 
- I jak tam życie z naszym nieznośnym Tom'em ? - zapytał.
- Myślałam, że to Ty mi coś powiesz. Przecież mieszkaliście długo razem. 
- No właśnie, mieszkaliśmy...
- Ach, teraz rozumiem co Tom miał na myśli mówiąc, że nie wszyscy się cieszą, że za niego wyszłam...
- Nie, nie o to chodzi. Po prostu chłopcy się powoli wykruszają. Jay ma Carmen, Max  Emmę, Siva Nareeshę, teraz Tom... Chodź wiem, że macie się rozwieść, po porodzie to jednak... A co ja Ci będę mówił...
W jej głowie włączyła się żółta lampka. Młody ma kłopoty, chyba nie ma się przed kim wygadać. No cóż, może ten jeden semestr na psychologii się na coś w końcu przyda.
- Czyżbyś się czuł samotny przez to, że Twoi najbliżsi przyjaciele mają drugie połówki, a Ty nie ?
Patrzył w jakiś punkt za nią.
- Ktoś Ci kiedyś mówił, że mówisz jakbyś była lektorem do filmu przyrodniczego ?
Zamiast jej to urazić, rozbawiło. Zachichotała.
- Nie, ale dziękuję. Odpowiesz mi na pytanie.
Westchnął i popatrzył jej w oczy. 
- Tak, tak się czuję. Nie miałem żadnej dziewczyny od... no już dobre dwa lata. Wiem, że jestem młody. Mam w końcu dwadzieścia lat, ale to, że wokół mnie jest pełno szczęśliwych ludzi i to, że rodzinę widziałem jakieś 4 miesiące temu... Przytłacza mnie. 
Och...
- Może powinieneś wziąć trzy dni urlopu i jechać do rodziny. 
- Masz rację, ale mogę dopiero za dwa i pół tygodnia. Bo wtedy mamy trzydniowy przestój.
- I jeśli chodzi o dziewczyny... Nie przejmuj się. Jesteś młody, na siłę nie warto niczego szukać. Miłość przyjdzie z czasem. Zobaczysz.
Z szerokim uśmiechem ucałował ją w oba policzki.
- Dzięki pani doktor.
- Zawsze do usług.
Po skończonym utworze odprowadził ją do stolika i ruszył na parkiet z jakąś cycatą blondyną.
Nie zauważyła przy stoliku nikogo oprócz szeptających miedzy sobą Max'em i Sivą.
Ruszyła do łazienki, by poprawić makijaż.
Gdy do niej weszła krew odpłynęła jej z twarzy, a torebka którą trzymała w dłoni upadła na podłogę.

*********************************************************
Przepraszam, że tak późno, ale miałam lekkie zakłócenia... ;)
Jak wam się podoba dzisiejsze zachowanie Tom'a?
Za tydzień następny ! 

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 

Obrazek z teledysku do "Worzone"

 



11 komentarzy:

  1. Zmartwiła mnie ta końcówka. Mam nadzieję, że nic złego się nie stanie. A Tom musi jeszcze posatarac się o moje zaufanie:D

    OdpowiedzUsuń
  2. no faktycznie, o co kaman z tym zakończeniem ?
    czy Jane coś zobaczyła, czy źle się poczuła
    Tom zachowuje się jak baba w ciąży, sam nw co chce ;P
    do następnego ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Dupa, nie chłop :)
    Powoli zaczyna mnie wkurzać na całego jego postawa. W końcu Jane jest w ciąży i raczej nie wyjdzie jej to na dobre nerwowe otoczenie. Mam nadzieję, że chociaż na tej działce dziewczyna zyska trochę spokoju, jaki jej się należy.
    I o co kaman z tą końcówką? Tylko mi nie mów, że poroni, czy zacznie nagle rodzić... chociaż to może i być również Parker całujący jakąś inną laskę :P No albo faceta ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział jak zwykle. Tylko tak jak innych też zmartwiła mnie ta końcówka. Czekam na nastepny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś mi się wydaje że nie ma z czego się cieszyć :/ super jak zwykle! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej! Mnie się czepiasz, że kończę jak kończę, a Ty to co! To nic, że mam same najczarniejsze scenariusze! Ona nie może poronić! Nie i już!
    Tom mnie wkurza coraz bardziej! Jane się w nim zakochuje? A on odstawia szopkę! Traktuje dziewczynę jako zło wcielone, mógł sam też myśleć nim poszedł z nią do łóżka.
    Nie wiem, może rozpali się między nimi uczucie? Nie wyobrażam sobie realnej takiej sytuacji.
    Dodawaj szybko nowy!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tom zbłądziłeś!! No trzeba go chyba czepnąć, bo ja nie wiem jak inaczej!!
    Dzidziucho się poruszyło;pp Ale fajnie!!;p
    No nic czekam na next;p
    Weny<3;p

    PS Mam nadzieje, że w kolejnym rozdziale Tom okaże jej trochę więcej czułości! Jakiś buziak;ppp

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział jak zwykle z resztą :)
    Ale zmartwiła mnie trochę końcówka:/
    ~Julia

    OdpowiedzUsuń
  9. Po tym gifie mg wywnioskować, że zobaczyła tam Tom'a z inną?!
    No do cholery jasnej Tom ogarnij dupę bo Jane jest super babka xDDD
    Wgl no on mnie dobija tym swoim chamskim tonem >_<
    Ja czekam na 8 rozdział z niecierpliwością, bo jego kawałek na swoim fp zamieściłaś <3
    I wgl w końcu mam czas, żeby skomentować :D

    OdpowiedzUsuń
  10. "- Ktoś Ci kiedyś mówił, że mówisz jakbyś była lektorem do filmu przyrodniczego ?"
    Leżę! :D

    No daj już następny! :D
    Uwielbiam to jak piszesz! Potrafisz zaciekawić, rozśmieszyć, zasmucić! Chcę czytać więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam za taak dluga nieobecnosc ale naprawde natlok obowiazkow przytlacza mnie bardziej niz brak dziewczyny naszego Natha :)
    Jej sporo sie tu wydarzylo :D
    No powiem ze jakby Tommy sie troche poprawil ale na moje zaufanie musi sobie zasluzyc ;)
    Co do tego jakze wrednego z twojej strony zakonczenia.
    Jestem bardzo ale to bardzo ciekawa co Jane zobaczyla ze az tak ja to przerazilo. Moze Tom obsciskujacy inna dziewczyne? Albo ktos inny przylapany na zdradzie? Nie mam pojecia co wymyslilas :)
    Czekam na nastepny ♥
    PS przepraszam za bledy i brak polskich znakow ale moj telefon to nie ideal ;)

    OdpowiedzUsuń