Łączna liczba wyświetleń

piątek, 15 lutego 2013

Prolog- "All time low" (cz. I)

* Perspektywa Carmen.

Od jakieś godziny Carmen siedziała w parku na ławce i przyglądała się grze Julie w piłkę nożną ze znajomymi jej brata. Żaden z poznanych dzisiaj przez dziewczyny chłopaków, nie wiedział, że jej przyjaciółka gra w nogę nie lepiej niż chlopcy. Julie miała pokój poobleklejany plakatami rożnych piłkarzy, a jej ulubionym klubem była Barcelona. Carmen nie lubiła piłki nożnej i gdy widziała jak współlokatorka ogląda mecz w telewizji to zamykała sie w pokoju z książką i ze słuchawkami w uszach, bo nie chciała ogłuchnąć przez głośne wrzaski podekscytowania lub pogardy, które wydawała z siebie Julie przy oglądaniu meczy. 
- No podaj! Tutaj jestem ! Na drugiej!- krzyczała Julie, wymachując przy tym zawzięcie ręką.- Co za imbecyle z was!- tym razem Carmen z uśmiechem na twarzy patrzyła jak jej przyjaciółka popchneła Andrew, który był w przeciwnej drużynie, okiwała chłopaków i strzeliła gola.
- I co?! Łyso wam! Dziewczyna gra lepiej od was! Lepiej mi następny raz podawajcie, bo nie wygracie tego meczu!- wytkneła im brunetka. 
Była niedziela po południu,  jedyny dzień wolny od treningów tańca które mieli dwa razy dziennie. Za 3 miesiące mają mistrzostwa świata w tańcu nowoczesnym i muszą się przygotowywać bardziej precyzyjnie, gdyż w koncu chcą wygrać z zespołem ich odwiecznych wrogów z USA "NY DANCE", którzy od zawsze z nimi rywalizowali. Siedziała tak i rozmyślała o ich nowym układzie taneczym, gdy jakaś grupka wrzeszczących z całych sił chłopaków przebiegła koło ławki, którą zajmowała, przy okazji strącając jej torebkę. 
- Łapać go! On ma mój telefon! Łapać go! - darł sie w niebogłosy jakiś mulat.
- Zaczekaj, tylko wyślę sms'a!- odkrzyknął chłopak z full cap'em na głowie, który był osłaniany przed mulatem przez  3 innych gości. 
-Ani mi się waż! Oddawaj!
-Trzymaj. I tak już wysłałem!- z szelmowskim uśmiechem odparł full cap. 
-Przepraszam was bardzo, ale czy moglibyście mi nie zasłaniać i nie krzyczeć, jakby was zażynali, bo ja właśnie oglądam mecz i szczerze mówiąc, przeszkadzacie mi w tym!- powiedziała zdenerwowana Carmen.
Chłopcy popatrzyli na nią ze zdumieniem malującym się na ich twarzach. Mulat szybko sie zreflektował i przystąpił do wyjaśniania i przepraszania:
- Bardzo panią przepraszam za ich głupie zachowanie. Oni tak zawsze się zachowują, powinni ich zamknąć w wariatkowie.
-Och, w to nie wątpie! 
-Miła pani- tym razem odezwał się jakiś łysy gość,który od razu spodobał się Carmen- tego tu- wskazał na właściciela odzyskanej komórki- powinni zabrać do wariatkowa, bo po co się denerwować z powodu zabrania komuś telefonu...
-Nie obchodzą mnie te powo..- chciała wyrazić swoją opinie, lecz jej przerwano.
-Mnie ?! Nie bądź śmieszny, chcieliście wysłać sms'a do Nareeshy!
- I co z tego?! Nie interesuje mnie to! Możecie już nie zasłaniać mi widoków?!?- wykrzykneła już mocno zdenerwowana Carmen.
-Uuuu, chyba naprawdę przeszkodziliśmy. Przepraszamy!-powiedział następny koleś, tym razem w lokowanych włosach, zrobił smutną minę.- Chodźcie chłopcy, zwijamy się. Nic tu po nas!
-Do widzenia!- odpowiedzieli wszyscy chłopcy  równo.
-Żegnam. 
Chłopcy poszli. Patrząc się na gre Julie i chłopaków, zastanawiała się kim są ci faceci i dlaczego ten loczek wydaje się taki.. interesujący. Po głębszym zastanawianiu się i odtworzeniu sobie w głowie wyglądu loczka Carmen stwierdziła, że jednak nie warto o nim dłużej rozmyślać, gdyż nie miała pewności czy kiedykolwiek go jeszcze spotka..  
"Oby nie! Nie lubie durnych ludzi, chodź te jego niebieskie, inteligentne oczy, które patrzyły na mnie z udawanym smutkiem były takie... Stop! Po co o nim myślę i tak go nie spotkam!" 

*Perspektywa Tom'a

"Boże Ci to umieją narozrabiać"- myślał Tom przewracając oczami na widok chłopców z jego zespołu, którzy rozmawiali z jakąś brunetką. Była widać, ze jest mocno zdenerwowana z powodu wrzasków jego kumpli. Brunet chciał już interweniować, ale zauważył chłopców kierujących się w jego strone.
- I po co Ci to było? - Jay patrzył złowrogo na Nathan'a- przez Ciebie zdenerwowaliśmy jakąś biedną dziewczynę, która przyszła odpocząć, a nie słuchać wrzasków... - wygłaszał swój monolog Jay.
-Och, przestań już!- Nathan patrzył z politowaniem na przyjaciela-To też był Twój pomysł!
-Ale...
-Przestańcie już! Było, mineło! Chodźmy coś zjeść, bo nie wiem jak wy, ale ja umieram z głodu.- chciał załagodzić sytuacje Tom. Chłopcy przystaneli na to i skierowali sie do pobliskiej restauracji. 
Tom zauważył, że Jay odwraca się co chwilę,  by spojrzeć na kobiete siedzącą na ławce. 
"Co go tak w niej zaintrygowało, że tak na nią patrzy? Może po prostu chce ją przelecieć?"  rozmyślał przez całą drogę do knajpki Tom.

***
Piosenka zawarta w "Muzyka" jest piosenką przewodnia tego opowiadania:D Aaaaaaaaaaa, prolog już za mną. To moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość, komentarze i opinie. :)



1 komentarz:

  1. Jak na pierwsze opowiadanie to naprawdę dobrze. Jestem ciekawa co będzie działo się z Carmen, jej przyjaciółką i bratem :) Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń