Łączna liczba wyświetleń

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział IV


*Perspektywa Jay'a
Rankiem chłopcy odczuwali skutki wczorajszej imprezy.
Jay siedział na tarasie i brał już drugą tabletkę aspiryny. Popił ją wodą.
Głowa bolała go jak diabli, a on i tak nie mógł zapomnieć  o dziewczynie z parku. Gdy zamykał oczy, od razu widział jej twarz. Jakby miał ją wytatuowaną na odwrotnej stronie powiek. Nadal nie znał imienia Panny X...STOP! Przypomniał sobie jak Julie mówiła, ze Carmen się nim zajmie- w takim razie dziewczyna, która była ciągłym tematem jego myśli miała na imię Carmen. Teraz pozostało mu poznanie jej nazwiska. Została ona nazwana przez niego "Carmen o czekoladowych oczach".
Szkoda tylko, że ich znajomość tak się rozpoczeła. Nie dość, że strasznie się wygłupił z chłopakami przed Carmen, to on jeszcze dodał do tego te zgniecione pączki! Jak on mógł ich nie zauważyć ?!
Jego rozmyślania przerwał Tom, który wyglądał nie lepiej od Jay'a. Usiadł koło niego na schodkach tarasu.
-Coś się stało stary?-Tom popatrzył na niego zagadkowo.-To przez tą dziewczynę?
-Nieee...-zaprzeczył loczek. Coś go powstrzymywało przed tym, żeby mu powiedzieć jak bardzo jest zły, że poznał Carmen w taki, a nie inny sposób, że chciałby to jakoś naprawić...
-Ale wiesz, ze jeśli jest coś nie tak, to możesz mi powiedzieć. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.-chłopak poklepał loczka po plecach.
Jay już otwierał usta, żeby mu opowiedzieć o Carmen, że w dziwny sposób dziewczyna wpadła mu do głowy i za Chiny nie chce z niej wyjść. Niestety jego jeszcze nie wypowiedziany monolog przerwał Nathan, który biegał po ogródku w samych bokserkach w Myszkę Miki i wykrzykiwał:
-Butterflies, buterflies, we were meant to fly!!!
Nath pobiegł w stronę drzewa i próbował sie na nie wdrapać. Na szczęście chłopacy siedzący na tarasie szybko się zreflektowali, podbiegli do chłopaka, żeby odwieść go od tego głupiego pomysłu.
Weszli do domu. Zastali tam Max'a i Siv'e, którzy leżeli na środku salonu splecieni w mocnym uściski i spali w najlepsze.
Tom zrobił im parę zdjęć i wrzucił na twitter'a.
Jay poszedł do swojego pokoju, który w piątek miał opuścić, bo przeprowadzają sie do większego domu bliżej centrum, tym samym bliżej studia. Loczek wziął zimny prysznic, by chodź trochę pozbyć się kaca, który go cały czas męczył.
Wybrał z szafy pierwsze lepsze jeansy, podkoszulkę i czapkę.
Wychodząc z domu powiedział chłopakom, że idzie do sklepu. Ale dlaczego by nie zajrzeć w drodzę powrotnej do parku ?

*Perspektywa Carmen

Obudziły ją promienienie sierpniowego słońca, które tańczyły od paru minut na jej twarzy.
Zadzwonił budzik. Spojrzała na niego. Była 8.30.
"Trzeba by było obudzić Jul, bo ta znowu oglądała do późna powtórki meczy." Carmen nigdy nie rozumiała tego, ze dziewczyna umiała przesiedzieć pare godzin przed telewizorem i oglądać jak spoceni mężczyźni kopią w piłkę.
Dziewczyna wstała, wzieła szybki prysznic i ubrała się w seledynowe spodenki i białą bluzkę na ramiączkach.
Zapukała do pokoju przyjaciółki. Nie dostała żadnej odpowiedzi, więc otworzyła szybkim ruchem drzwi z zamiarem skoczenia na łóżko dziewczyny, by obudzić  "Śpiącą Królewne". Ale to co zauważyła bardzo ją zdziwiło.
Jul siedziała oparta o szafe z podciągnietymi kolanami do piersi i wpatrywała się w jakiś punkt na ścianie. Carmen nie odzwywając się zajeła miejsce obok przyjaciółki i tak jak ona zaczeła wpatrywać się w ściane.
Siedziały tak dobre 10 minut, gdy w końcu ciszę przerwała Jul.
-Wiesz, zastanawiam się nad zachowaniem Andrew... Wczoraj jak graliśmy w piłkę, po kolejnym strzelonym przeze mnie golu, uściskałam Tom'a  i on pocałował mnie w policzek, odwzajemniłam ten gest. Nagle podbiegł Andy, odepchnął ode mnie Tom'a. Był wściekły. Jeśli jego wzrok mógłby zabić Tom leżałby tam trupem. Odciągnęłam Andrew na bok i spytałam o co mu chodzi. A on, ze o nic. Ale ja widzę co się dzieje! On zachowuje się jak mój ojciec! Nie jak kochany brat, którym zawsze był. Moim zdaniem trzeba mu kogoś znaleźć, jakąś dziewczynę w której mógłby się zakochać i zająć się nią. Bo jak narazie to on się do wszystkiego wtrąca. Jest zły prawie na wszysko. Zauważyłaś?- wypowiedziała jednym tchem.
Carmen przyjrzała się przyjaciółce. W jej oczach było widać troskę... i coś jeszcze, coś czego ona nie mogła rozszyfrować. Ale dziewczyna musiała przyznać jej racje, co do zachowania brata. Od pewnego czasu Andy zachowywał się jakoś dziwnie. Jest zaborczy w stosunku do Jul. Wodzi za nią wzrokiem. To było dziwne, Andy nigdy w stosunku do Julie tak się nie zachowywał.
-A może po prostu  uważa się za Twojego brata, który chce Cię pilnować przed jego zdaniem niewłaściwymi chłopakami?-podsuneła Carmen.
-Możliwe, ale to działa mi juz na nerwy. Może w sobotę wybierzemy się na impreze i spróbujemy znaleźć naszemu ukochanemu And'iemu dziewczynę?
-Dobry pomysł-Carmen popatrzyła na zegarek. Była 9.15- Jul ubierz się, a ja pójdę do sklepu. Co mam kupić?
-Hmm.. 2 jogurty naturalne, płatki śniadaniowe bo się kończą, jakiś sok i banany. Dużo bananów. Zrobie nam koktajl a' la Julie na śniadanie.

Dziewczyna jeszcze przed wyjściem do marketu, szybko pobiegła do swojego pokoju. Wzieła portmonetkę oraz słuchawki i poszła po zakupy.
Gdy była już w sklepie. Założyła słuchawki na uszy, podgłosiła muzykę i cicho nucąc prowadziła wózek. Stojąc przed stoiskiem z jogurtami nagle zaczeła podrygiwać w tak muzyki, która leciała z odtwarzacza MP3. Nie wiedziała, że jej poczynania ktoś obserwuje...

***********************************************************************

Filozoficzny rozdział IV już za mną. Jeśli ktoś chce zadać jakieś pytanie dotyczące opowiadanie to tu jest mój numer gg: 46355967
Piosenka, która w pewnej części pomogła mi tworzyć ten rozdział to : "Gold Forever" zespołu The Wanted :)

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ




1 komentarz: